czwartek, 18 lutego 2010

Nic się nie dzieje, la, la, la, la

Zmienia się. Wszystko w moim życiu. Zawsze bałem się dramatycznych zmian, a dziś? Spokojnie mi jakoś. Bezpiecznie i dobrze. Zwolniłem tempo w świecie wirtualnym – może dlatego, że jakby poza moją wolą coś przyspieszyło mi w realnym i naprawdę cieszę się każdą chwilą. Bez napięć wielkich planów, rozgrywek. Po prostu dobrze mi tak, leniwie jakoś. Fajnie jest mieć wokół siebie ludzi, którym się chce COŚ. Którzy nie marudzą, nie są wiecznie niezadowoleni, nie karmią się złością plotkami i nienawiścią, nie knują intryg, a tylko zwyczajnie chcą być. I chwała im za to, bo dzięki nim już nawet nie słychać jeszcze niedawno tak zjadliwie ujadających piesków – o przepraszam raczej suczek ;). Chyba tego właśnie chciałem od zawsze. Mieć swoje ciche miejsce, wraz z ludźmi których uwielbiam, które raz, dwa, trzy razy w tygodniu zapełnia się innymi życzliwymi ludźmi z okazji szczególnego wydarzenia. Bez pośpiechu, leniwie. Miejsce w którym jest czas na długie nocne rozmowy i czas na głupoty i zabawę.

Że co? Że to nudne? :), może i tak, ale za to jakie Ciepłe i Puchate :).

W końcu Second Life zaczął naprawdę spełniać swoją rolę. Być prawdziwą odskocznią od napięć, konfliktów i problemów życia realnego, których przecież nie brak. Szkoda, że nie zrozumiałem wcześniej, że Second Life może być aż tak przyjemnym miejscem, a nie źródłem wiecznych napięć, kłótni i niepewności. I oby to trwało jak najdłużej.

I brakuje mi chyba tylko jednej rzeczy... Tego miejsca:



Miau?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz