Pokazywanie postów oznaczonych etykietą emocje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą emocje. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 26 kwietnia 2012
Najważniejsze są emocje
Zachwyca mnie to ile czasem pasji drzemie w człowieku. Jak uparcie dąży do realizacji swoich marzeń. Siedzę i od rana oglądam dziwne rzeczy z różnych edycji programu Mam talent z różnych zakątków świata i... czasem nawet ryczę. Wiem, oczywiście że to nieco manipulacji i przekaz często jest tak skonstruowany aby wzbudzać emocje, ale nie sposób odmówić pasji. To ten jungowski instynkt życia pcha ludzi do tego aby robili coś wielkiego na miarę swojego talentu. I w sumie nieważne czy to śpiew czy taniec z psem. Najważniejsze są emocje bez których życie byłoby puste. Rozpaczliwie puste.
Czyż można odmówić pasji bezdomnemu chłopakowi z Korei, który po prostu kocha śpiewać?
Albo tym chłopakom z Walii - notabene wyobrażacie sobie to w naszym kraju? Bez debilnych komentarzy...
Ashleigh and Pudsey to faworyci mojej córki ;)
I na deser dwa przykłady jak nie należy pochopnie oceniać ludzi po pierwszym wrażeniu i wyglądzie...
A to pojawiło się dziś na forum Secondlife.pl i rzuciło mnie na kolana :D Panie i Panowie The Zimmers :) I każdemu z Was życzę takiej energii. Już dziś i do samego końca.
niedziela, 19 lutego 2012
Los chyba zawsze jest uśmiechnięty...
... tylko nam tak trudno rozróżnić drwinę od szczerego uśmiechu.
Kiedy wyrywam się tak jak teraz z mojego życia i na chwilkę wypadam poza nawias szarej codzienności, coraz częściej zdaję sobie sprawę z tego, że tak naprawdę to życie ucieka nam pomiędzy palcami, jeśli mocno nie chwycimy go za połę płaszcza i nie zmusimy aby szło wolniej.
W takich chwilach jak dziś, kiedy siedzę, gdzieś na końcu Polski otoczony życzliwymi ludźmi, popijając jabłkowo cynamonową herbatę, wsłuchany w muzykę płynącą z dobrych emocji i serc, wiem, że czasem warto zwolnić. Jak zabawny i mało ważny staje się pikselowy świat i pikselowe możliwości kiedy można tak naprawdę dotknąć RL.
Wczorajsze koncerty w Rybniku przeniosły mnie w zupełnie inny świat. Chcę więcej i więcej i więcej. I uda się. Tym razem musi.
Aha - wydaliśmy naprawdę fajną płytę z piosenkami laureatów największych ubiegłorocznych festiwali piosenek artystycznych, turystycznych i aktorskich w całym kraju. Tak dumny nie bylem już dawno :) Tym bardziej, że większość młodych zdolnych zamieszczonych na naszej płycie znalazła się w werdykcie jury tegorocznej OFPY.
Więcej o płycie TUTAJ.
Kiedy wyrywam się tak jak teraz z mojego życia i na chwilkę wypadam poza nawias szarej codzienności, coraz częściej zdaję sobie sprawę z tego, że tak naprawdę to życie ucieka nam pomiędzy palcami, jeśli mocno nie chwycimy go za połę płaszcza i nie zmusimy aby szło wolniej.
W takich chwilach jak dziś, kiedy siedzę, gdzieś na końcu Polski otoczony życzliwymi ludźmi, popijając jabłkowo cynamonową herbatę, wsłuchany w muzykę płynącą z dobrych emocji i serc, wiem, że czasem warto zwolnić. Jak zabawny i mało ważny staje się pikselowy świat i pikselowe możliwości kiedy można tak naprawdę dotknąć RL.
Wczorajsze koncerty w Rybniku przeniosły mnie w zupełnie inny świat. Chcę więcej i więcej i więcej. I uda się. Tym razem musi.
Aha - wydaliśmy naprawdę fajną płytę z piosenkami laureatów największych ubiegłorocznych festiwali piosenek artystycznych, turystycznych i aktorskich w całym kraju. Tak dumny nie bylem już dawno :) Tym bardziej, że większość młodych zdolnych zamieszczonych na naszej płycie znalazła się w werdykcie jury tegorocznej OFPY.
Więcej o płycie TUTAJ.
czwartek, 26 stycznia 2012
ACTA, a piractwo
Nie da się uniknąć całkiem tego tematu. ACTA. Czytam, obserwuję i myślę, że tu tak naprawdę wcale nie chodzi o piractwo. Mamy wszelkie niezbędne mechanizmy służące do ścigania piratów, ustawy, prawa, umowy. I? Nic. Kolejne uwarunkowania prawne niewiele w tym zakresie zmienią, bo gdyby była realna wola ścigania piratów dawno zabrano by się za to. O co więc chodzi? O globalizację i korporacyjność.
Może nazwiecie mnie oszołomem, ale pomyślcie. Świat na przestrzeni ostatnich lat zmienił się bardzo. Dawniej w dobie humanizmu liczyły się relacje międzyludzkie, emocje. Na tym polega fenomen tych którzy dziś z przekonaniem mówią, że za komuny było lepiej. Było! Nie na rynku, nie w sklepach, ale między ludźmi. Było poczucie wspólnoty, wspólnej sprawy, działania. Z czasem jednak ciężar życia społecznego z humanizmu przesunął się w kierunku ekonomii. Dziś proponuje nam się transakcje. Ktoś kto przychodzi do lekarza nie jest już pacjentem najczęściej tylko klientem, uczeń jest klientem w szkole, a pomiędzy nim a nauczycielem zachodzi transakcja wymiany wiedzy i środków, kolejne reformy nie wymagają od szkoły wychowania człowieka poczciwego, uczciwego i wszechstronnego, ale wymagają skuteczności procesów nauczania, mierzą, ważą, wąchają. I dalej mamy: klienta w kościele, u psychologa, w sądzie. Najlepszym przykładem tego jest tzw "kultura", jeszcze 30 lat temu gwiazdami zostawały osoby z charyzmą, reprezentujące coś sobą. Dziś wystarczy wziąć człowieka z ulicy, dorobić mu historię, uczesać i napisać o nim w Bravo. Nawet śpiewać nie musi umieć. Wystarczy że się o nim mówi. I mamy gotowy PRODUKT. Nie gwiazdę. Produkt, który trzeba sprzedać, kubeczki, długopisy, plakaty, puzzle, maskotki, lalki, płyty, biografie, imprezy. Cały przemysł, tylko esencji brak - kultury" Łapka w górę kto pamięta hit lata sprzed 5 lat. A przeboje sprzed 20 lat? Ot różnica - to nie był produkt. (na marginesie chyba to jedyny powód dla którego uważam, że Rysiek Riedel odszedł we właściwym czasie - nie byłby dziś dobrym produktem)
Realnej władzy nie sprawują już od dawna ludzie działający dla obywateli, ale tacy, którymi kierują strefy wpływów. Korporacje. Nie narodowe, ale coraz częściej ogólnoświatowe, dla których jedynym wyznacznikiem wartości jest realny zysk. Pieniądze.
Jak to się ma do ACTA? Oczywiście, że ma. ACTA chroni tylko i wyłącznie interesy korporacji. To kolejny krok do niwelowania naszej swobody i wolności na rzecz świadomej kontroli, nawet nie ze strony aparatów państwowych - które są tu tylko narzędziem do celu, ale ze strony tych, którzy realnie tych wpływów potrzebują. Po co potrzebują? Ano po to aby gromadzić i przetwarzać o nas informacje aby oferować nam to czego "pragniemy". Pragniemy bo oni nam mówią, że to dobre. Zastanawialiście się czasem czemu młodzi ludzie chłoną bezmyślnie papkę popkulturową, którą im się serwuje? Dlaczego idole zmieniają się co kilka miesięcy? Ano właśnie dlatego, ze ktoś celowo w celach czysto marketingowych mówi im co jest dobre, modne, Potrzebne. Niezbędne do życia i oddychania. Jak powietrze. Wyprodukować, sprzedać, zapomnieć. I krąg się zamyka.
Właśnie do tego służy ACTA i podobne regulacje. do unifikacji pragnień, potrzeb do takich, które odpowiadają tym, którzy chcą na nas zarabiać. Muszą nas kontrolować. Bić po łapach za nieprawomyślność i głaskać kiedy będziemy robić czego zechcą. Jak pieski Pawłowa. Właśnie dlatego negocjacje były za zamkniętymi drzwiami i nie wiemy nawet kto i jakie lobby stoją za tymi zapisami.
Spłycanie dyskusji wyłącznie do piractwa i zawartości naszych dysków. powoduje, że stawia się tych, którzy są przeciwko po złej stronie barykady. Tymczasem jestem przekonany, że powinniśmy sprzeciwiać się ACTA wyłącznie jako narzędziu ograniczającego naszą swobodę na rzecz kontroli ze strony innych podmiotów. Myślę, że Orwell zdziwiłby się, ale właśnie tak funduje nam się cholernie Wielkiego Brata. Nie jako system polityczny, ale jako system finansowo-korporacyjny. Przepraszam. Sami sobie to fundujemy, bo już na każdym kroku dajemy sobą sterować - dokonując bezmyślnych wyborów w sklepie, jedząc w ich knajpach i słuchając ich muzyki. Uprzedzam - ja również. Pytanie czy damy im więcej i kiedy zorientujemy się kto tu rządzi.
Może nazwiecie mnie oszołomem, ale pomyślcie. Świat na przestrzeni ostatnich lat zmienił się bardzo. Dawniej w dobie humanizmu liczyły się relacje międzyludzkie, emocje. Na tym polega fenomen tych którzy dziś z przekonaniem mówią, że za komuny było lepiej. Było! Nie na rynku, nie w sklepach, ale między ludźmi. Było poczucie wspólnoty, wspólnej sprawy, działania. Z czasem jednak ciężar życia społecznego z humanizmu przesunął się w kierunku ekonomii. Dziś proponuje nam się transakcje. Ktoś kto przychodzi do lekarza nie jest już pacjentem najczęściej tylko klientem, uczeń jest klientem w szkole, a pomiędzy nim a nauczycielem zachodzi transakcja wymiany wiedzy i środków, kolejne reformy nie wymagają od szkoły wychowania człowieka poczciwego, uczciwego i wszechstronnego, ale wymagają skuteczności procesów nauczania, mierzą, ważą, wąchają. I dalej mamy: klienta w kościele, u psychologa, w sądzie. Najlepszym przykładem tego jest tzw "kultura", jeszcze 30 lat temu gwiazdami zostawały osoby z charyzmą, reprezentujące coś sobą. Dziś wystarczy wziąć człowieka z ulicy, dorobić mu historię, uczesać i napisać o nim w Bravo. Nawet śpiewać nie musi umieć. Wystarczy że się o nim mówi. I mamy gotowy PRODUKT. Nie gwiazdę. Produkt, który trzeba sprzedać, kubeczki, długopisy, plakaty, puzzle, maskotki, lalki, płyty, biografie, imprezy. Cały przemysł, tylko esencji brak - kultury" Łapka w górę kto pamięta hit lata sprzed 5 lat. A przeboje sprzed 20 lat? Ot różnica - to nie był produkt. (na marginesie chyba to jedyny powód dla którego uważam, że Rysiek Riedel odszedł we właściwym czasie - nie byłby dziś dobrym produktem)
Realnej władzy nie sprawują już od dawna ludzie działający dla obywateli, ale tacy, którymi kierują strefy wpływów. Korporacje. Nie narodowe, ale coraz częściej ogólnoświatowe, dla których jedynym wyznacznikiem wartości jest realny zysk. Pieniądze.
Jak to się ma do ACTA? Oczywiście, że ma. ACTA chroni tylko i wyłącznie interesy korporacji. To kolejny krok do niwelowania naszej swobody i wolności na rzecz świadomej kontroli, nawet nie ze strony aparatów państwowych - które są tu tylko narzędziem do celu, ale ze strony tych, którzy realnie tych wpływów potrzebują. Po co potrzebują? Ano po to aby gromadzić i przetwarzać o nas informacje aby oferować nam to czego "pragniemy". Pragniemy bo oni nam mówią, że to dobre. Zastanawialiście się czasem czemu młodzi ludzie chłoną bezmyślnie papkę popkulturową, którą im się serwuje? Dlaczego idole zmieniają się co kilka miesięcy? Ano właśnie dlatego, ze ktoś celowo w celach czysto marketingowych mówi im co jest dobre, modne, Potrzebne. Niezbędne do życia i oddychania. Jak powietrze. Wyprodukować, sprzedać, zapomnieć. I krąg się zamyka.
Właśnie do tego służy ACTA i podobne regulacje. do unifikacji pragnień, potrzeb do takich, które odpowiadają tym, którzy chcą na nas zarabiać. Muszą nas kontrolować. Bić po łapach za nieprawomyślność i głaskać kiedy będziemy robić czego zechcą. Jak pieski Pawłowa. Właśnie dlatego negocjacje były za zamkniętymi drzwiami i nie wiemy nawet kto i jakie lobby stoją za tymi zapisami.
Spłycanie dyskusji wyłącznie do piractwa i zawartości naszych dysków. powoduje, że stawia się tych, którzy są przeciwko po złej stronie barykady. Tymczasem jestem przekonany, że powinniśmy sprzeciwiać się ACTA wyłącznie jako narzędziu ograniczającego naszą swobodę na rzecz kontroli ze strony innych podmiotów. Myślę, że Orwell zdziwiłby się, ale właśnie tak funduje nam się cholernie Wielkiego Brata. Nie jako system polityczny, ale jako system finansowo-korporacyjny. Przepraszam. Sami sobie to fundujemy, bo już na każdym kroku dajemy sobą sterować - dokonując bezmyślnych wyborów w sklepie, jedząc w ich knajpach i słuchając ich muzyki. Uprzedzam - ja również. Pytanie czy damy im więcej i kiedy zorientujemy się kto tu rządzi.
wtorek, 24 stycznia 2012
Blues mój senny
Śnię słowa.
Śpisz wtulona w puchaty kosmyk nocy
oddech niespiesznie porusza ciszę.
Za oknem spóźniony uciekinier
Na palcach szuka przeznaczenia
Nie słyszysz
Niedopite wino dojrzewa na stole,
niezdmuchnięty płomień świecy.
W radio senny spiker
odgania natrętne myśli
Aksamitnym głosem
Za zasłoną zatrzaśniętych powiek,
wirują pijane motyle marzeń.
Zapraszają nieśmiały uśmiech,
płoszą demony cieni.
Strach nocy
Szmaragdowa łza żłobi policzek,
ćma wspomnień opada.
Na palcach uciekając cicho
spoglądam w twoje okno.
Ostatni raz
piątek, 30 grudnia 2011
wtorek, 13 grudnia 2011
Worried Down With The Blues
Nie mam snów. Nie wiem nawet czy to dobrze, czy nie, bo kiedy jeszcze śniłem zbyt często budziłem się z krzykiem. Tak jest lepiej – zamykam oczy i zapadam się w przyjemnej, miękkiej czerni, z której już za parę chwil wyrywa mnie brutalnie ostry dźwięk budzika.
Potrzebuję zmiany. Odnowy. Wyzwania. I ciemności.
piątek, 28 października 2011
The report of my death was an exaggeration...
...jak powiedział Mark Twain.
A tego gościa uwielbiam :)
A tego gościa uwielbiam :)
poniedziałek, 3 października 2011
Piękno tkwi czasem w prostocie
Czasem tak niewiele trzeba aby zrobić coś niesamowitego. Prosty pomysł znacznie lepiej przykuwa uwagę niż zawiłe niezrozumiałe symbole. O krzyku, cierpieniu i zawiedzionej miłości też można opowiedzieć pięknie. Jak tu.
P.S. Dzięki Nigi za tę nutę. Oby jak najdłużej trzymała się na liście :)
Gotye- Somebody That I Used To Know (feat. Kimbra)
Bywa, że myślę o czasie, kiedy byliśmy razem,
Na przykład o tym, jak powiedziałaś, że czujesz się tak szczęśliwa, że mogłabyś umrzeć.
Wmawiałem sobie, że byłaś dla mnie odpowiednia,
Ale czułem się strasznie samotny w twoim towarzystwie.
Ale to była miłość, a miłość boli. Nadal to pamiętam.
Możesz uzależnić się od pewnego rodzaju smutku
Jak od rezygnacji do końca.
Zawsze do końca.
Więc kiedy zrozumieliśmy, że nie nadamy temu sensu
powiedziałaś, że moglibyśmy wciąż być przyjaciółmi.
Muszę przyznać, że cieszyło mnie, że to już koniec.
Wcale jednak nie musiałaś tak mnie od siebie odcinać!
Udawać, że to nigdy się nie wydarzyło,
Że między nami niczego nie było.
Przecież ja nawet nie potrzebuję twojej miłości,
A ty traktujesz mnie jakbym był kimś obcym.
I to jest bardzo nieprzyjemne.
Wcale nie musiałaś aż tak bardzo się poniżać,
Wysłać przyjaciół żeby zabrali twoje płyty
A potem zmieniać swój numer
Myślę, że nie potrzebuję już tego, bądź co bądź
teraz jesteś tylko kimś kogo kiedyś znałem.
Od czasu do czasu myślę o tych wszystkich chwilach, kiedy mnie oszukałeś
i kazałeś mi wierzyć, że to zawsze przeze mnie.
I nie chcę żyć w ten sposób,
Szukać podtekstów w każdym wypowiadanym przez ciebie słowie.
Twierdziłeś, że jesteś w stanie z tym skończyć,
A ja nie przyłapałabym cię na rozmowie "ze starym znajomym".
Wcale jednak nie musiałaś tak mnie od siebie odcinać!
Udawać, że to nigdy się nie wydarzyło,
Że między nami niczego nie było.
Przecież ja nawet nie potrzebuję twojej miłości,
A ty traktujesz mnie jakbym był kimś obcym.
I to jest bardzo nieprzyjemne.
Wcale nie musiałaś aż tak bardzo się poniżać,
Wysłać przyjaciół żeby zabrali twoje płyty
A potem zmieniać swój numer
Myślę, że nie potrzebuję już tego, bądź co bądź
teraz jesteś tylko kimś kogo kiedyś znałem.
P.S. Dzięki Nigi za tę nutę. Oby jak najdłużej trzymała się na liście :)
niedziela, 17 kwietnia 2011
Nijak
Najczęściej powtarzanym w moją stronę pytaniem ostatnio jest "Jak się czujesz?". Nic wielkiego zwykłe słowa, nawet zrozumiałe w sytuacji kiedy ostatnio dzieje się jak się dzieje. Tylko... Brak na nie dobrej odpowiedzi.
Nijak. Fizycznie bywa różnie, ale to taka karma. A psychicznie? Nijak. Wszystko wiruje w zawrotnym tempie. Zmienia się nie wiem w co. Trzeba podejmować ważne decyzje, a nie ma na to siły. Znowu w słowach najbliższych słyszę zupełnie coś innego niż chcą powiedzieć do mnie. Znowu widzę drwinę tam gdzie jej nie ma. I co? I nie panuję nad emocjami. Bywa.
Nie wiem jak się czuję. Nie pytaj mnie już. Proszę.
Nijak. Fizycznie bywa różnie, ale to taka karma. A psychicznie? Nijak. Wszystko wiruje w zawrotnym tempie. Zmienia się nie wiem w co. Trzeba podejmować ważne decyzje, a nie ma na to siły. Znowu w słowach najbliższych słyszę zupełnie coś innego niż chcą powiedzieć do mnie. Znowu widzę drwinę tam gdzie jej nie ma. I co? I nie panuję nad emocjami. Bywa.
Nie wiem jak się czuję. Nie pytaj mnie już. Proszę.
Czy chciałabyś coś powiedzieć, zanim wyjdziesz?
Może zależałoby ci, żeby wyrazić dokładnie, co czujesz?
Pożegnaliśmy się, zanim się przywitaliśmy,
nawet prawie mi się nie podobasz, nie powinienem się wcale przejmować.
Spotkaliśmy się tylko sześć godzin temu, muzyka była zbyt głośna.
Z twojego łóżka zyskałem dzień, a straciłem cholerny rok,
i chciałbym wiedzieć...
Jak się czujesz? Jak się czujesz, jak?
Jak się czujesz? Jak się czujesz, jak?
Nawet pojedyncze słowo nie padło, noc wciąż kryła nasze obawy.
Czasem pokazałaś uśmiech, ale czy było trzeba?
Poczułem chłód o wiele za wcześnie w pokoju 95.
Moi przyjaciele leżą w słońcu, chciałbym tam być.
Jutro przyniesie kolejne miasto, kolejną dziewczynę, jak ty.
Czy masz czas zanim wyjdziesz powitać kolejnego mężczyznę?
Po prostu daj mi znać...
Jak się czujesz? Jak się czujesz, jak?
Jak się czujesz? Jak się czujesz, jak?
Do widzenia tobie...
I Charlotte Kringles też,
mam dość na jeden dzień.
piątek, 25 lutego 2011
sobota, 5 lutego 2011
A kiedy mi przyjdzie...
Wiem, wiem. Cisza i spokój na moim blogowisku. Gawra. Niedźwiedź zasnął w swojej jaskini. Śni się czasem miły zielony las, czasem mroczne nieodkryte jeszcze zaułki korytarzy jaskini do których zapuszczać się jeszcze nie strach, a które mruczą czasem groźnymi dźwiękami jakby obiecując lub grożąc.
Dziwnie jest. Raz bardzo dobrze, raz trudniej. Ale jest. I to się liczy.
A to przyczepiło się i odejść nie chce. Bardzo zacna i jakby znana-nieznana melodia.
Dziwnie jest. Raz bardzo dobrze, raz trudniej. Ale jest. I to się liczy.
A to przyczepiło się i odejść nie chce. Bardzo zacna i jakby znana-nieznana melodia.
piątek, 17 grudnia 2010
Lubię ciszę jak ta...
Cicho ostatnio bardzo i spokojnie. Wszystko toczy się dokładnie tak jak powinno, bez dramatów, fochów i rozpaczy. Cisza.
SL znowu jest prawdziwą przyjemnością, może dlatego, że używam go i dawkuję rozsądnie nie przemęczając się :). Dużo frajdy sprawia mi praca w sklepiku Krainy Łagodności, nawet nie spodziewałem się, że może to być aż tak przyjemne ;). Może właśnie dlatego nawet święta, których serdecznie nie znoszę nie przerażają mnie tak bardzo...
W każdym razie zapraszam do sklepiku :)

Jest pięknie. A będzie? Tylko lepiej, czego i Wam i sobie życzę :) :) :)
SL znowu jest prawdziwą przyjemnością, może dlatego, że używam go i dawkuję rozsądnie nie przemęczając się :). Dużo frajdy sprawia mi praca w sklepiku Krainy Łagodności, nawet nie spodziewałem się, że może to być aż tak przyjemne ;). Może właśnie dlatego nawet święta, których serdecznie nie znoszę nie przerażają mnie tak bardzo...
W każdym razie zapraszam do sklepiku :)

Jest pięknie. A będzie? Tylko lepiej, czego i Wam i sobie życzę :) :) :)
poniedziałek, 22 listopada 2010
Zawieszenie
Nieco się zawiesiłem. Nie wiem co prawda, czy to kwestia jesiennego marazmu, czy dzieje się coś innego, ale fakt faktem, że zawieszony gdzieś pomiędzy cyberprzestrzenią a realnym życiem, za którym szczerze pisząc nie przepadam przestałem się szarpać. Czasem trzeba dać ponieść się nurtowi. Pozwolić samemu sobie nie sterować niczym, tylko płynąć. Dziwne to uczucie. Ale może tak ma być.
Źle śpię. Co ciekawe moje koszmary nie dotyczą nigdy Pikselkowa. Wracają stare demony. Pojawiło się kilka nowych, nieporozumień, niedomówień. Najgorsze nie są jednak, przemoc, krew i złość pojawiające się w tych snach. Najgorsze jest zdecydowanie to, że nie dają one żadnych odpowiedzi...
Niebawem Trumna. Rok temu strasznie ją odchorowałem. Zobaczymy co wydarzy się w czwartek.
Źle śpię. Co ciekawe moje koszmary nie dotyczą nigdy Pikselkowa. Wracają stare demony. Pojawiło się kilka nowych, nieporozumień, niedomówień. Najgorsze nie są jednak, przemoc, krew i złość pojawiające się w tych snach. Najgorsze jest zdecydowanie to, że nie dają one żadnych odpowiedzi...
Niebawem Trumna. Rok temu strasznie ją odchorowałem. Zobaczymy co wydarzy się w czwartek.
piątek, 10 września 2010
Pogubiłem się.
Pogubiłem się. Wielu ludzi, wiele impulsów. Słów. Emocji. Głosy.
Hałas i gwar.
Wiem, że chcesz dobrze. Wiem, że jesteś.
Tylko mnie coraz mniej zostaje.
Dobrze mi z Wami wszystkimi, ale to chyba ten czas kiedy powinienem pobyć sam, dalej. Przepraszam.
Hałas i gwar.
Wiem, że chcesz dobrze. Wiem, że jesteś.
Tylko mnie coraz mniej zostaje.
Dobrze mi z Wami wszystkimi, ale to chyba ten czas kiedy powinienem pobyć sam, dalej. Przepraszam.
Burza w głowie jak taniec w grobie
Ciasny i skrępowany
Nie mogę spokoju znaleźć
Nie ja teraz rządzę sobą
Głos dzikości tnie szramy na ciele od wewnątrz
Łzy drążą bruzdy na twarzy
Głowa jak trumna
Tłumi krzyki rozpaczy
Nie daje się uwolnić
W głowie oczy tylko
Jak zdrajca łączą mnie z życiem
Głos dzikości tnie szramy na ciele od wewnątrz
niedziela, 5 września 2010
Już cicho...
Czasem boję się marzeń. Zamykam się w ciszy własnego świata. W jaskini myśli. Moja głowa jest za ciasna na mnie. Siedzę tam cichutko skulony i powtarzam w myślach, że tak jest dobrze. I chcę w to wierzyć. Chcę!
Przechodzisz obok sczytując słowa zapisane na kamiennych ścianach mojej jaskini. Nie rozumiesz znaczeń, które im nadałem. To mój świat. Czasem pokazuję Ci jego fragment zapraszam do środka, nazywam rzeczy po imieniu i pozwalam Ci je dotknąć ufając, że ich nie zniszczysz jak Ci którzy czasem bywali tu przed Tobą. Patrzę w oczy i ufam. Ale dziś chcę tu być sam. Nie samotny. Zwyczajnie sam.
Czasem tak jest, że ktoś przemocą próbuje się tu wedrzeć. Rzuca kamieniami w zawieszone wysoko małe okienko. Nie mówiłem Ci skąd się wzięło prawda? Kiedyś nie było tu niczego. Kamienna ściana. Ale okazało się, że ktoś wiedział jak ją rozkruszyć. Krople wody wypuszczane cierpliwie z dłoni człowieka w czarnym kapeluszu cierpliwie drążyły skałę, kap, kap, kap... Mówił, że moja jaskinia jest zbyt ciemna, że odrobina światła to życie, a ja śmiałem się jak opętany. Dziś po tylu latach wiem, że ON miał rację. Okienko które powstało w wypłukanym przez wodę kamieniu wiele razy ratowało mi życie. Pozwalało marzyć. Słucham? Nie, nie mogę przez nie wyjrzeć. Ale już nie muszę. Może jest tam piękna plaża z palmami? Może cudowna góra z ośnieżonym szczytem? Piękny las z dzieciństwa z cudownie położonym jeziorem... To co JEST nie ma najmniejszego znaczenia. Ważne co MOGŁOBY być.
Słyszę Twoje kroki. Oddech. Szept. Szukasz mnie, wiem o tym. Milczę.
Boję się hałasu. Bicie serca też może być dźwiękiem nie do wytrzymania.
Dziś odejdź w ciszy. Jutro sam do Ciebie przyjdę. Wyjdę stąd pieczołowicie zasłaniając ukryte drzwi. Spojrzę Ci w oczy.
Wiedziałeś, że słowa potrafią zabijać?
Ciiiiiiiiiiiiiiiii......
Przechodzisz obok sczytując słowa zapisane na kamiennych ścianach mojej jaskini. Nie rozumiesz znaczeń, które im nadałem. To mój świat. Czasem pokazuję Ci jego fragment zapraszam do środka, nazywam rzeczy po imieniu i pozwalam Ci je dotknąć ufając, że ich nie zniszczysz jak Ci którzy czasem bywali tu przed Tobą. Patrzę w oczy i ufam. Ale dziś chcę tu być sam. Nie samotny. Zwyczajnie sam.
Czasem tak jest, że ktoś przemocą próbuje się tu wedrzeć. Rzuca kamieniami w zawieszone wysoko małe okienko. Nie mówiłem Ci skąd się wzięło prawda? Kiedyś nie było tu niczego. Kamienna ściana. Ale okazało się, że ktoś wiedział jak ją rozkruszyć. Krople wody wypuszczane cierpliwie z dłoni człowieka w czarnym kapeluszu cierpliwie drążyły skałę, kap, kap, kap... Mówił, że moja jaskinia jest zbyt ciemna, że odrobina światła to życie, a ja śmiałem się jak opętany. Dziś po tylu latach wiem, że ON miał rację. Okienko które powstało w wypłukanym przez wodę kamieniu wiele razy ratowało mi życie. Pozwalało marzyć. Słucham? Nie, nie mogę przez nie wyjrzeć. Ale już nie muszę. Może jest tam piękna plaża z palmami? Może cudowna góra z ośnieżonym szczytem? Piękny las z dzieciństwa z cudownie położonym jeziorem... To co JEST nie ma najmniejszego znaczenia. Ważne co MOGŁOBY być.
Słyszę Twoje kroki. Oddech. Szept. Szukasz mnie, wiem o tym. Milczę.
Boję się hałasu. Bicie serca też może być dźwiękiem nie do wytrzymania.
Dziś odejdź w ciszy. Jutro sam do Ciebie przyjdę. Wyjdę stąd pieczołowicie zasłaniając ukryte drzwi. Spojrzę Ci w oczy.
Wiedziałeś, że słowa potrafią zabijać?
Ciiiiiiiiiiiiiiiii......
sobota, 21 sierpnia 2010
wtorek, 10 sierpnia 2010
Najdroższy wrogu...
Mój drogi wrogu
dzięki Ci, że jesteś
tak konsekwentnie
zagęszczasz mi powietrze
ostatni oddech
zabrałbyś bez słowa
na złość Ci żyję,
jestem, myślę, kocham...
Najdroższy wrogu
kiedy byłam na dnie
wyzuta z uczuć
i najskrytszych pragnień
tam mnie dopadły
Twoje ostre słowa
Tobie zawdzięczam:
żyję, myślę, kocham...
Ach, przyjaciele
nie zrobili więcej
kiedy płakałam
zacierałeś ręce
ten odgłos tarcia
tak mi się spodobał
znów dzięki Tobie
jestem, myślę, kocham...
Antagonisto
wrogu mój oddany
obyś przypadkiem
nie zapragnął zmiany
obyś ty nagle
ze mną się nie rozstał
bo dzięki Tobie
jestem, myślę, kocham...
czwartek, 22 lipca 2010
Winny
Samotność to nie fizyka. To stan umysłu. Można stać w tłumie ludzi, śmiać się i żartować, a w środku w samej istocie siebie rozdzierać na tysiące kawałeczków papierową chusteczkę zalaną łzami, których nie rozumieją nawet Ci którzy kochają...
Mówicie, że samotność to wybór. Pewnie macie rację. Ale i tak mam wrażenie, że ktoś bawi się nami, niczym marionetkami pociągając za niewidzialne sznurki, czy naciskając klawisze gigantycznego kontrolera. Karmi nas i dba o nas, ale kiedy zaczynamy marzyć, wierzyć, ufać innym, kiedy próbujemy nie poddać się jego woli, wyciąga dłoń aby walnąć nas w łeb.
Pora uciekać. Przeciąć sznurek. Oderwać łącze. Zdeptać dłoń, która karmi i prowadzi.
Uda się? Musi. Kto jeśli nie my?
Chciałbym jeszcze pójść do kina...
Samotni nie chodzą do kina.
Samotność ich w kinie zawstydza.
I szkoda im łez, by na filmie
Wzruszyć się.
Samotni przez wiosnę przeklęci.
Chroniczną tęsknotą dotknięci.
Nieważne czy maj czy październik
Patrzą w dal.
A gdy noc nadejdzie
Taki sen im się śni:
On jest w nim wymarzonym księciem...
Ona królewną zaklętą...
Samotni nie chodzą do kina,
Bo wstyd prosić o jeden bilet...
I gdy seans trwa,
Wśród beztroskich siedzieć par...
A gdy noc nadejdzie
Taki sen im się śni:
On jest w nim wymarzonym księciem...
Ona królewną zaklętą...
Samotni nie chodzą do kina.
Samotność ich w kinie zawstydza.
I film wciąż ten sam.
Życie mija.
Seans trwa.
Seans trwa...
wtorek, 20 lipca 2010
Bilans musi wyjść na zero?!?
Czuję, że rozmieniłem się na drobne, przegrałem więcej niż miałem.
Nie znoszę dni kiedy piszę podsumowania. Kiedy oglądam się wstecz i jak słupki zliczam dni, uśmiechy i łzy. Bilans powinien wyjść na zero, a mi zawsze wychodzi manko. Wszędzie, a największe w serduchu.
Do niedawna miałem jedną żelazną zasadę: Żyj tak jakby każdy dzień mógł być ostatni. Dziś i na straciła sens...
Co zostało?
Ciszaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :D
poniedziałek, 19 lipca 2010
Emodelirium
Siedzisz w mojej głowie. Wiele razy chciałem wyrwać Cię stamtąd. Wyplenić raz na zawsze. Zakrzyczeć. Zapomnieć. Zadusić. Zabić.
Zasłaniałem Cię. Okłamywałem siebie, że Cie nie ma, że nigdy nie było. Czasem mi się to nawet udawało. Pomimo, że kułaś w oczy i bezlitośnie drążyłaś serce udawałem, że nie ma Cię.
Raz jedyny pozwoliłem Ci działać. Zaufałem i dostałem w twarz. Normalna sprawa.
Boję się Ciebie. Obiecuje sobie, że nigdy nie pozwolę Ci znowu wydostać się z klatki w której szczelnie Cię zamknąłem. Przychodzę tylko czasem i patrzę czy jesteś. Czy nie uciekłaś, albo co gorsza czy sam nie wypuściłem Cię w narkotycznym widzie.
Pragnę Cię. Pamiętasz jak karmiłaś mnie słowami, jak ogrzewałaś serce, jak dodawałaś siły, pozwalałaś tworzyć, pisać, śpiewać. Było mi dobrze. Przez chwilę. Nawet jeśli wiedziałem, że rachunek za Ciebie będzie, musi być straszny...
Nienawidzę Cię w sobie. Lata temu podczas wielkiej nowy obiecałem sobie, że już nigdy nie zobaczysz światła. Wiem, że potrafisz zniszczyć życie. Zniszczyć mnie. Zadeptać. Bez nóg.
Nie wiem co robić. Co będzie jutro. Nie wiem co jest dziś. Na razie przestawiłem klatkę bliżej okna.
Zasłaniałem Cię. Okłamywałem siebie, że Cie nie ma, że nigdy nie było. Czasem mi się to nawet udawało. Pomimo, że kułaś w oczy i bezlitośnie drążyłaś serce udawałem, że nie ma Cię.
Raz jedyny pozwoliłem Ci działać. Zaufałem i dostałem w twarz. Normalna sprawa.
Boję się Ciebie. Obiecuje sobie, że nigdy nie pozwolę Ci znowu wydostać się z klatki w której szczelnie Cię zamknąłem. Przychodzę tylko czasem i patrzę czy jesteś. Czy nie uciekłaś, albo co gorsza czy sam nie wypuściłem Cię w narkotycznym widzie.
Pragnę Cię. Pamiętasz jak karmiłaś mnie słowami, jak ogrzewałaś serce, jak dodawałaś siły, pozwalałaś tworzyć, pisać, śpiewać. Było mi dobrze. Przez chwilę. Nawet jeśli wiedziałem, że rachunek za Ciebie będzie, musi być straszny...
Nienawidzę Cię w sobie. Lata temu podczas wielkiej nowy obiecałem sobie, że już nigdy nie zobaczysz światła. Wiem, że potrafisz zniszczyć życie. Zniszczyć mnie. Zadeptać. Bez nóg.
Nie wiem co robić. Co będzie jutro. Nie wiem co jest dziś. Na razie przestawiłem klatkę bliżej okna.

Subskrybuj:
Posty (Atom)