Pokazywanie postów oznaczonych etykietą blues. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą blues. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 13 grudnia 2011
Worried Down With The Blues
Nie mam snów. Nie wiem nawet czy to dobrze, czy nie, bo kiedy jeszcze śniłem zbyt często budziłem się z krzykiem. Tak jest lepiej – zamykam oczy i zapadam się w przyjemnej, miękkiej czerni, z której już za parę chwil wyrywa mnie brutalnie ostry dźwięk budzika.
Potrzebuję zmiany. Odnowy. Wyzwania. I ciemności.
środa, 5 października 2011
Się ja pytam was dokąd zaszedł blues?
... czyli krótka historią światowej ekspansji bluesa w wykonaniu Dariusza Basińskiego z Kabaretu Mumio :D
P.S.: Przysługuje mi prawo zamiany na Japonię :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
P.S.: Przysługuje mi prawo zamiany na Japonię :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
środa, 28 września 2011
Czasem jak sie coś przyczepi...
... to kosmicznie ciężko się tego pozbyć :D. Jakiś czas temu przyczepiła się do mnie gitara tego pana i do dziś sieje spustoszenie w mojej głowie.
Wczoraj rozmawiałem z kimś kto powiedział mi, że od pewnego czasu zupełnie nie słucha muzyki z braku czasu. Spróbowałem sobie wyobrazić siebie w takiej sytuacji. I... Nie potrafiłem. Nawet kiedy biegnę gdzieś na parę godzin muszę mieć ze sobą choć kilka "moich" kawałków. Bez nich chyba byłbym niekompletny.
Cholernie cieszę się, że mam z kim dzielić się muzyką. Dobrze, że jesteście :)
Wczoraj rozmawiałem z kimś kto powiedział mi, że od pewnego czasu zupełnie nie słucha muzyki z braku czasu. Spróbowałem sobie wyobrazić siebie w takiej sytuacji. I... Nie potrafiłem. Nawet kiedy biegnę gdzieś na parę godzin muszę mieć ze sobą choć kilka "moich" kawałków. Bez nich chyba byłbym niekompletny.
Cholernie cieszę się, że mam z kim dzielić się muzyką. Dobrze, że jesteście :)
wtorek, 22 marca 2011
Granica
Gdzie jest granica pomiędzy rzemieślniczym graniem muzyki, a sztuką? Wielu znakomitych muzyków nigdy nie poznało nut. Rysiek Riedel nie ukończył nawet żadnej szkoły. James Cotton czy Muddy Waters wychowali się na farmach na których zajmowali się raczej uprawą ziemi, a pomimo to trafili do panteonu muzyki... Sztuki. Możesz nauczyć się śpiewać i grać. Możesz świetnie znać nuty i być wirtuozem. I możesz być jedynie odtwórcą muzyki. Dopiero kiedy muzyka wypływa prosto z Ciebie, kiedy stajesz się jej częścią i potrafisz zamknąć oczy i popłynąć w niej zaczyna się Muzyka. Przez duże M.
To właśnie jeden z powodów dla którego tak kocham bluesa. Bardzo łatwo odróżnić w stym stylu artystę od rzemieślnika... Popatrz sam.
To właśnie jeden z powodów dla którego tak kocham bluesa. Bardzo łatwo odróżnić w stym stylu artystę od rzemieślnika... Popatrz sam.
poniedziałek, 7 lutego 2011
Kolejny z WIELKICH odszedł...
Wczoraj w nocy zmarł Gary Moore - jeden z tych największych wirtuozów gitary, który towarzyszył mi od lat.
Czasem jako pewnik zakładamy, że niektórzy tworzący historię są nieśmiertelni, a ich śmierć spada na nas jak piorun... Jakoś ciężko pogodzić mi się z faktem, że już nigdy nie usłyszę na żywo "Whiskey in the Jar", "Parisienne Walkways" czy "Still Got The Blues"...
Na szczęście pozostała muzyka...
Żegnaj Gary.
Czasem jako pewnik zakładamy, że niektórzy tworzący historię są nieśmiertelni, a ich śmierć spada na nas jak piorun... Jakoś ciężko pogodzić mi się z faktem, że już nigdy nie usłyszę na żywo "Whiskey in the Jar", "Parisienne Walkways" czy "Still Got The Blues"...
Na szczęście pozostała muzyka...
Use to be so easy
To give my heart away
But I found that the haeartache
was the price you have to pay
I found that that love is no friend of mine
I should have know'n time after time
So long
it was so long ago
But I've still got the blues for you
Use to be so easy
Fall in love again
But I found that the heartache
It's a roll that leeds to pain
I found that love is more than just a game
Play and to win
but you loose just the same
So long
it was so long ago
But I've still got the blues for you
So many years since I seal you face
You will my heart
there's an emty space
Used to be
So long
it was so long ago
But I've still got the blues for you
Golden days come and go
There is one thing I know
I've still got the blues for you
Żegnaj Gary.
niedziela, 6 lutego 2011
Kłusem z bluesem
Bluesuję od dwóch dni ostro. Próbuję uporządkować swoje płyty i pliki na dysku, a przy okazji zasłuchuję się w stare zakurzone płyty z bluesem które kiedyś z takim zapałem zbierałem. To niezwykłe jak bardzo muzyka może stać się kawałkiem człowieka, prowadzić go w życiu i grać w duszy i uszach.
Warto czasem długo szukać swoich nut. Ja znalazłem.
Warto czasem długo szukać swoich nut. Ja znalazłem.
środa, 11 sierpnia 2010
Pierwsze urodziny Smelly Cat Blues Club 13.08.2010

Zapowiedź dźwiękowa do posłuchania :)
Kochani!
Ciężko w to uwierzyć, ale za parę dni mija rok od kiedy na deskach klubu Smelly Cat stanął pierwszy artysta. Tak, tak, Smelly Cat rozpoczął swoje działanie w ramach projektu Teatr Morfina dokładnie 13 sierpnia 2009 roku. Wówczas nie wierzyliśmy i nie śniliśmy, że wyrośnie nam na piękny klub, w którym promuje się dobrą muzykę. A mamy czym się chwalić :). Ponad 30 koncertów na żywo, odkrycie dwóch cudownych polskich muzyków, transmisje koncertów ze świata realnego, wielki festiwal bluesowy, który odbił się szerokim echem w Second Life, wieczorki literackie z horrorami, erotyką i bajkami, udział w wielkim finale WOŚP i współorganizacja akcji pomocy powodzianom – oj działo się działo :) na deskach naszego klubu grali artyści z całego świata min z Polski, USA, Niemczech, Argentyny, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Japonii i wielu innych krajów.
Pora godnie uczcić to święto – zapraszamy Was więc w najbliższy piątek 13 sierpnia do klubu Smelly Cat w Bigosie, gdzie na naszej scenie od godziny 21 czekają na was – jak zwykle muzyczne atrakcje :).
Na początek po raz pierwszy specjalnie dla nas w Smelly wystąpi osoba, bez której ciężko dziś wyobrazić sobie istnienie Smelly i Cytrynowej Krainy – tak nie mylicie się pierwszy koncert zagra dla nas Cytryna Matova, a zaraz po niej wystąpi ten, którego koncert w ubiegłym roku zainicjował działalność naszego bluesowego klubu – Obeloinkment Wrigglesworth. W trakcie koncertów i po nich zapewniamy wiele dodatkowych atrakcji multimedialne wspomnienia z działalności naszego klubu, wystawy fotografii i upojna impreza do białego rana którą poprowadzą Matt Slavicz i mówiący te słowa Adamus Inglewood.
Nie może Was tam zabraknąć – przypominamy – piątek 13 sierpnia godzina 21.00 w klubie Smelly Cat
Szczegółowych informacji będziecie mogli szukać na naszym blogu na forum http://secondlife.pl, oraz w naszej grupie :)
W imieniu ekipy bluesowych przyjaciół z najbardziej bluesowego klubu w Polsce zaprasza
Adamus Inglewood
poniedziałek, 7 czerwca 2010
Pachną mi wakacje :)
Wiem że zapewne niektórzy się wkurzą, ale muszę to napisać: wiecie że za trzy tygodnie wakacje? :) Cieszy mnie perspektywa dwóch miesięcy które będę mógł poświęcić na przyjemności i małe radości z tymi którzy są dla mnie najważniejsi i w RL i w SL :)
Spokój wielki mi ostatnio towarzyszy :) I tego mi od długiego czasu było trzeba.
W Smelly szykuje nam się baaaaaardzo pozytywny muzyczny tydzień - jutro i pojutrze koncerty, w piątek Cytrynka kręci imprezę country, w sobotę audycja a w niedzielę mam nadzieję przeżyć recital Cytrynki live. Jeszcze do tego uruchamiamy w końcu nasz mały sklepik z moim Słonkiem i... świat jest piękny.
Fajny demot wpadł mi w ręce (dzięki Stosia :)) . Musiałem go Wam pokazać.

I do posłuchania z dedykacją :)
Spokój wielki mi ostatnio towarzyszy :) I tego mi od długiego czasu było trzeba.
W Smelly szykuje nam się baaaaaardzo pozytywny muzyczny tydzień - jutro i pojutrze koncerty, w piątek Cytrynka kręci imprezę country, w sobotę audycja a w niedzielę mam nadzieję przeżyć recital Cytrynki live. Jeszcze do tego uruchamiamy w końcu nasz mały sklepik z moim Słonkiem i... świat jest piękny.
Fajny demot wpadł mi w ręce (dzięki Stosia :)) . Musiałem go Wam pokazać.

I do posłuchania z dedykacją :)
środa, 19 maja 2010
Nieoczekiwane miłe wsparcie :)
Nie ukrywam, że zależy mi na dobrej promocji dobrych imprez z muzyką na żywo w Second Life - tym bardziej cieszy mnie każde wsparcie jakie jest nam udzielane przy okazji organizowanych w Smelly imprez :)
Tym większą radochę miałem, kiedy ujrzałem, że informacje o naszych koncertach czasem goszczą nawet na największej polskiej stronie o SL - Freebiesowie prowadzonym przez Madelaine i jej Przyjaciół:
Blues mieszka w Polsce
Muzycznie
Miło wiedzieć, że ludzie doceniają naszą pasję :)
Dziękuję Madelaine :)
Tym większą radochę miałem, kiedy ujrzałem, że informacje o naszych koncertach czasem goszczą nawet na największej polskiej stronie o SL - Freebiesowie prowadzonym przez Madelaine i jej Przyjaciół:
Blues mieszka w Polsce
Muzycznie
Miło wiedzieć, że ludzie doceniają naszą pasję :)
Dziękuję Madelaine :)
czwartek, 13 maja 2010
Diavolo w akcji :)
Uwielbiam to uczucie kiedy oczekuje się czegoś niezapomnianego :)
Już dziś o 22.00 w Smelly Cat, coś czego jeszcze w polskim Slu nie bylo - pierwszy dzień Festiwalu Rodziny Diavolo :) Cholernie się, cieszę, że udało nam się zaprosić na scenę muzyków którzy są najlepsi w całym Second Life... Chcecie dowodu? Proszę bardzo:
Ten pan to nie kto inny jak DanLange Diavolo którego usłyszycie dziś o godzinie 23.00 w Smelly :) Nie znam nikogo kto tak gra slidem w SLu. Oj to będzie blues :)
BTW - jakiś czas temu pisałem, ze nie mam marzeń materialnych... Ale ta gitara... Mniaaaaam :)
A tu możecie posłuchać jak śpiewa nasz drugi dzisiejszy gość - Sojurn Rossini teledysk taki sobie, ale wokal? :) Oj czuję, ze Panie szykują majtki i staniki do rzucania na scenę :)
Zapraszam wszystkich - pod sceną (o TUTAJ)znajdziecie już niebawem koszulki festiwalowe oraz bilety :) Weźcie je ze sobą na pamiątkę :)
To co?
Do zobaczenia w Smelly Cat?
:)
Już dziś o 22.00 w Smelly Cat, coś czego jeszcze w polskim Slu nie bylo - pierwszy dzień Festiwalu Rodziny Diavolo :) Cholernie się, cieszę, że udało nam się zaprosić na scenę muzyków którzy są najlepsi w całym Second Life... Chcecie dowodu? Proszę bardzo:
Ten pan to nie kto inny jak DanLange Diavolo którego usłyszycie dziś o godzinie 23.00 w Smelly :) Nie znam nikogo kto tak gra slidem w SLu. Oj to będzie blues :)
BTW - jakiś czas temu pisałem, ze nie mam marzeń materialnych... Ale ta gitara... Mniaaaaam :)
A tu możecie posłuchać jak śpiewa nasz drugi dzisiejszy gość - Sojurn Rossini teledysk taki sobie, ale wokal? :) Oj czuję, ze Panie szykują majtki i staniki do rzucania na scenę :)
Zapraszam wszystkich - pod sceną (o TUTAJ)znajdziecie już niebawem koszulki festiwalowe oraz bilety :) Weźcie je ze sobą na pamiątkę :)
To co?
Do zobaczenia w Smelly Cat?
:)
Kłusem z bluesem :)
Będę się chwalił :)
Kupiłem sobie coś bardzo przyjemnego - zazwyczaj unikam reklam, ale tym razem zrobię wyjątek :). Kilka dni temu kiedy wędrowałem pracowicie po markecie w poszukiwaniu marchewki, chrzanu, kredek bambino i pasty do butów Kiwi, ale wzrok mój spoczął na półce z gazetami, niezawodnie wyławiając niebieski napis Blues :)
Oj... Polityka rozpoczęła wydawanie nowej kolekcji The Blues, w której znani i cenieni reżyserzy opowiadają o swojej fascynacji tym najpiękniejszym z możliwych stylów muzycznych. Jakież było moje szczęście, kiedy przejrzałem pobieżnie spis treści tej siedmiotomowej kolekcji i zauważyłem nazwiska tych, którzy o swoim życiu z bluesem chcą nam opowiadać. Martin Scorsese, Clint Eastwood, Wim Wenders, Richard Pearce, Charles Burnett, Marc Levin, Mike Figgis to nazwiska znane każdemu kinomaniakowi aż za dobrze. Za całą kolekcją stoi oczywiście Martin Scoresese, zgrabnie spinając całość w cudowną podróż po krainie bluesa - muzyki od której wywodzi się praktycznie cała dzisiejsza muzyka rozrywkowa na świecie i to od rock&rolla przez pop i soul, po ostre rockowe riffy. Swoją droga miło poczuć się w towarzystwie takich bluesomaniaków :).
Co takiego jest w bluesie? Martin Scorsese pozwolił sobie ująć to tak:
Jeszcze lepiej wyraził to Son House - jeden z prekursorów bluesa kiedy podczas jednej z potańcówek w juke joints na jednej z farm Missisipi oznajmił bawiącym się na sali ludziom:
Jesli ktoś jest zainteresowany kolekcją można ją kupić w całości na stronie http://skleppolityki.pl za jedyne 109 zł.
P.S.: Oczywiście nie musisz znać historii bluesa i słuchać go nadal, możesz go nawet nie lubić, świat muzycznych fascynacji jest na szczęście szeroki, ale może czasem warto wiedzieć więcej zanim ośmieszymy się zupełnie próbując innym o czymś opowiadać? :D
Poniżej jedna z tych bez której blues nie byłby dziś tym czym jest - Mammie Smith i jedno z pierwszych nagrań bluesowych na świecie - Crazy Blues (nagranie z roku 1920) :)
Kupiłem sobie coś bardzo przyjemnego - zazwyczaj unikam reklam, ale tym razem zrobię wyjątek :). Kilka dni temu kiedy wędrowałem pracowicie po markecie w poszukiwaniu marchewki, chrzanu, kredek bambino i pasty do butów Kiwi, ale wzrok mój spoczął na półce z gazetami, niezawodnie wyławiając niebieski napis Blues :)
Oj... Polityka rozpoczęła wydawanie nowej kolekcji The Blues, w której znani i cenieni reżyserzy opowiadają o swojej fascynacji tym najpiękniejszym z możliwych stylów muzycznych. Jakież było moje szczęście, kiedy przejrzałem pobieżnie spis treści tej siedmiotomowej kolekcji i zauważyłem nazwiska tych, którzy o swoim życiu z bluesem chcą nam opowiadać. Martin Scorsese, Clint Eastwood, Wim Wenders, Richard Pearce, Charles Burnett, Marc Levin, Mike Figgis to nazwiska znane każdemu kinomaniakowi aż za dobrze. Za całą kolekcją stoi oczywiście Martin Scoresese, zgrabnie spinając całość w cudowną podróż po krainie bluesa - muzyki od której wywodzi się praktycznie cała dzisiejsza muzyka rozrywkowa na świecie i to od rock&rolla przez pop i soul, po ostre rockowe riffy. Swoją droga miło poczuć się w towarzystwie takich bluesomaniaków :).
Co takiego jest w bluesie? Martin Scorsese pozwolił sobie ująć to tak:
Zawsze czułem się jakby blues był jeszcze jednym członkiem mojej rodziny. To muzyka za pomocą której opowiada się historię, i ta jej cecha wydaje mi się niezwykle fascynująca. Blues to sztuka bardzo uczuciowa. Nie sposób słuchać bluesa i pozostać obojętnym. (...) Jeśli nigdy nie słuchałeś tej muzyki spróbuj. Jeśli zaczniesz jej słuchać i czuć ją mogę obiecać Ci jedno. Twoje życie zmieni się na lepsze.
Jeszcze lepiej wyraził to Son House - jeden z prekursorów bluesa kiedy podczas jednej z potańcówek w juke joints na jednej z farm Missisipi oznajmił bawiącym się na sali ludziom:
Blues jest jak bicie serca - raz szybkie przepełnione szczęściem, kiedy indziej powolne, przygniecione smutkiem czy silne, jak po ciężkiej pracy. Po drodze mu z tymi, którzy kochają mocno, upadają nisko i nie boją się czerpać z życia pełnymi garściami
Jesli ktoś jest zainteresowany kolekcją można ją kupić w całości na stronie http://skleppolityki.pl za jedyne 109 zł.
P.S.: Oczywiście nie musisz znać historii bluesa i słuchać go nadal, możesz go nawet nie lubić, świat muzycznych fascynacji jest na szczęście szeroki, ale może czasem warto wiedzieć więcej zanim ośmieszymy się zupełnie próbując innym o czymś opowiadać? :D
Poniżej jedna z tych bez której blues nie byłby dziś tym czym jest - Mammie Smith i jedno z pierwszych nagrań bluesowych na świecie - Crazy Blues (nagranie z roku 1920) :)
Crazy Blues
I can't sleep at night
I can't eat a bite
'cause the man I love
He don't treat me right.
He makes me feel so blue.
I don't know what to do.
Sometime I sit and sigh
And then begin to cry
'cause my best friend
Said his last goodbye.
There's a change in the ocean,
Change in the deep blue sea, my baby,
I'll tell yo,u folks, there ain't no change in me.
My love for that man will always be.
Now I can read his letters.
I sure can't read his mind.
I thought he's lovin' me.
He's leavin' all the time.
Now I see my poor love was blind.
Now I got the crazy blues since my baby went away.
I ain't got no time to lose.
I must find him today.
Now the doctor's gonna do all that he can.
But what you're gonna need is an undertaker man.
I ain't had nothin' but bad news.
Now I got the crazy blues.
niedziela, 9 maja 2010
Zaraz się zacznie :)
Miło jest mieć coś swojego w SL. Jeszcze milej kiedy można się tym dzielić z kochanymi ludźmi. Ale najmilej jest robić coś razem i kochać coś wspólnie. Nawet (a może przede wszystkim) wtedy kiedy jest to muzyka, która porywa za serce :)
Panie i Panowie :)
Za pierwszym razem się nie udało, ale tym razem musi być dobrze. W naszym Śmierdzącym Kocurze już za kilka dni stanie diabelska scena, a na niej przez 4 piękne dni gościć będziemy muzyków, na których (nie ukrywam wcale) na codzień nas zwyczajnie nie stać ;)
Zresztą co ja będę pisał - JoAnn Diavolo zaprosi Was lepiej:
Festival Diavolo ma być spotkaniem ludzi kochających muzykę, zarówno tych stojących na scenie jak i tych, którzy pod sceną festiwalową mają zamiar się bawić. Los chciał, że udało nam się odnaleźć trzech muzyków noszących nazwisko Diavolo w Second Life. każdy z nich ma swój niepowtarzalny styl i każdy robi zawrotną karierę muzyczną w SL. Do tej trójki dołączyliśmy innych muzyków - naszych i ich przyjaciół, ulubionych artystów z Slowych scen. Każdego dnia festiwalu będziemy starać się cieszyć Wasze uszy muzyką w najlepszym wydaniu. Czy nam się to uda? Sami musicie ocenić :)
Zapraszamy już w czwartek wieczorem na scenę w Smelly Cat :)
Muuuuuuuuuuuuuuuuusicie to zobaczyć
:)
P.S.: Miałem tu napisać coś o psach jeszcze... Ale za cholerę nie pamiętam po co? Ktoś wie może?
Panie i Panowie :)
Za pierwszym razem się nie udało, ale tym razem musi być dobrze. W naszym Śmierdzącym Kocurze już za kilka dni stanie diabelska scena, a na niej przez 4 piękne dni gościć będziemy muzyków, na których (nie ukrywam wcale) na codzień nas zwyczajnie nie stać ;)
Zresztą co ja będę pisał - JoAnn Diavolo zaprosi Was lepiej:
Festival Diavolo ma być spotkaniem ludzi kochających muzykę, zarówno tych stojących na scenie jak i tych, którzy pod sceną festiwalową mają zamiar się bawić. Los chciał, że udało nam się odnaleźć trzech muzyków noszących nazwisko Diavolo w Second Life. każdy z nich ma swój niepowtarzalny styl i każdy robi zawrotną karierę muzyczną w SL. Do tej trójki dołączyliśmy innych muzyków - naszych i ich przyjaciół, ulubionych artystów z Slowych scen. Każdego dnia festiwalu będziemy starać się cieszyć Wasze uszy muzyką w najlepszym wydaniu. Czy nam się to uda? Sami musicie ocenić :)
Zapraszamy już w czwartek wieczorem na scenę w Smelly Cat :)
Muuuuuuuuuuuuuuuuusicie to zobaczyć
:)
P.S.: Miałem tu napisać coś o psach jeszcze... Ale za cholerę nie pamiętam po co? Ktoś wie może?
środa, 21 kwietnia 2010
Dlaczego blues?
Często ludzie pytają mnie dlaczego blues?
Nie wiem. Nie potrafię słowami nazwać tego co naprawdę gdzieś siedzi w sercu. Nie umiem poskładać potrzaskanych o beton rzeczywistości myśli, zaakceptować mrocznych zakamarków własnego sumienia.
Blues dotyka tam w środku. Każda nuta sprawia, że coś we mnie drży, rezonuje. W bluesie zasypiam i budzę się. Zatracam się i kiedy biorę do ręki gitarę przez chwilę nie jestem. Nie. Blues nie jest we mnie. Ja jestem w nim. Jeśli chcesz mnie poznać poznaj bluesa.
Nie wiem. Nie potrafię słowami nazwać tego co naprawdę gdzieś siedzi w sercu. Nie umiem poskładać potrzaskanych o beton rzeczywistości myśli, zaakceptować mrocznych zakamarków własnego sumienia.
Blues dotyka tam w środku. Każda nuta sprawia, że coś we mnie drży, rezonuje. W bluesie zasypiam i budzę się. Zatracam się i kiedy biorę do ręki gitarę przez chwilę nie jestem. Nie. Blues nie jest we mnie. Ja jestem w nim. Jeśli chcesz mnie poznać poznaj bluesa.
Why I Sing The Blues
B.B. King
Everybody wants to know
Why I sing the blues
Yes, I say everybody wanna know
Why I sing the blues
Well, I've been around a long time
I really have paid my dues
When I first got the blues
They brought me over on a ship
Men were standing over me
And a lot more with a whip
And everybody wanna know
Why I sing the blues
Well, I've been around a long time
Mm, I've really paid my dues
I've laid in a ghetto flat
Cold and numb
I heard the rats tell the bedbugs
To give the roaches some
Everybody wanna know
Why I'm singing the blues
Yes, I've been around a long time
People, I've paid my dues
I stood in line
Down at the County Hall
I heard a man say, "We're gonna build
Some new apartments for y'all"
And everybody wanna know
Yes, they wanna know
Why I'm singing the blues
Yes, I've been around a long, long time
Yes, I've really, really paid my dues
Now I'm gonna play Lucille.
My kid's gonna grow up
Gonna grow up to be a fool
'Cause they ain't got no more room
No more room for him in school
And everybody wanna know
Everybody wanna know
Why I'm singing the blues
I say I've been around a long time
Yes, I've really paid some dues
Yeah, you know the company told me
Guess you're born to lose
Everybody around me, people
It seems like everybody got the blues
But I had 'em a long time
I've really, really paid my dues
You know I ain't ashamed of it, people
I just love to sing my blues
I walk through the cities, people
On my bare feet
I had a fill of catfish and chitterlings
Up and down Beale Street
You know I'm singing the blues
Yes, I really
I just have to sing my blues
I've been around a long time
People, I've really, really paid my dues
Now Father Time is catching up with me
Gone is my youth
I look in the mirror everyday
And let it tell me the truth
I'm singing the blues
Mm, I just have to sing the blues
I've been around a long time
Yes, yes, I've really paid some dues
Yeah, they told me everything
Would be better out in the country
Everything was fine
I caught me a bus uptown, baby
And every people, all the people
Got the same trouble as mine
I got the blues, huh huh
I say I've been around a long time
I've really paid some dues
One more time, fellows!
Blind man on the corner
Begging for a dime
The rollers come and caught him
And throw him in the jail for a crime
I got the blues
Mm, I'm singing my blues
I've been around a long time
Mm, I've really paid some dues
Can we do just one more?
Oh I thought I'd go down to the welfare
To get myself some grits and stuff
But a lady stand up and she said
"You haven't been around long enough"
That's why I got the blues
Mm, the blues
I say, I've been around a long time
I've really, really paid my dues
Fellows, tell them one more time.
Ha, ha, ha. That's all right, fellows.
Yeah!
piątek, 5 lutego 2010
Myślotok
Czasem zdarza się myślotok. Potok słów, którego nie sposób zatrzymać i którego jedynym ujściem jest ta mizerna grafomania. Potrzebuję ciszy. Zagłuszenia wszystkich myśli, zatrzymania czasu i słuchania. Tymczasem w głowie, setki myśli dobijają się i walczą o to by wydostać się na zewnątrz, przepychają się łokciami i wrzeszczą jak opętane.
Pamiętam to uczucie. Kiedy w dzieciństwie przeprowadziłem się na nowe osiedle szybko odkryłem przebiegające w pobliżu tory kolejowe, którymi codziennie kilkanaście olbrzymich spalinowych lokomotyw ciągnęło z hukiem wagony wyładowane drewnem i czymś jeszcze. Zawsze gdy przechodziłem w pobliżu takiego pociągu krzyczałem. Nie ze złości, strachu. Dla samej radości krzyczenia. Czasem słowami, czasem bez nich. Wyrzucałem z siebie nadmiar myśli. Błogie zmęczenie po dzikimi wrzasku ginącym bezpowrotnie w zgiełku stalowej maszyny, dawało mi poczucie oczyszczenia, odrealnienia tego co dla smarkacza było wówczas w życiu ważne.
Nie zawsze można krzyczeć. Nie wszystkie myśli w głowie chcą dać się zakrzyczeć. Im głośniej na nie naskakuję tym one głośniej drą się. Nie pozwolą sobie zrobić krzywdy. Myśl jest po to aby być wypowiedziana, tak czy inaczej. W przeciwnym razie traci sens bytu. Musi znaleźć ujście. Nawet jeśli to głupia myśl. Tak jak człowiek. Rodzi się jaki się rodzi i już.
Znalazłem swoją muzykę. Różną. Wszystko co gdzieś mi w duszy gra ma jedną cechę wspólną. Pozwala płynąć myślom. Zagłusza je czasem, a czasem pozwala im przychodzić na świat. Muzyka jest przy mnie zawsze. Nawet jeśli niektórzy mówili o niej „hałas”. Po prostu jest. Ale czasem i ona nie wystarcza.
Niektóre myśli nie powinny się rodzić. Są złe same w sobie.
Pusta kartka papieru, ściśnięty w zwartej kurczowo dłoni ołówek. Tak trwam od godziny. Są myśli, których powinno nie być. Są słowa, których wypowiadać nie wolno, a które robią wszystko by wydostać się na świat. A jednak są. Oznaka szaleństwa? Nie. Szaleństwo bywa wyzwoleniem bo zdejmuje odpowiedzialność.
Czasem myślę, że Ci którzy tak łatwo formują sądy o innych i z dużą łatwością oczyszczają się z wyrzutów sumienia, przekuwając własne niepowodzenia w cudzą winę, muszą być cholernie nieszczęśliwi tam w środku, gdzie rodzi się myśl. Łatwo pokazać ludziom na zewnątrz sztywną maskę, otoczyć się skorupą, pozwolić urodzić się myślom pełnym agresji, jadu i niczego nie żałować. Iść po trupach do swojego celu. I nigdy naprawdę nie dojść.
Krwotok wewnętrzny jest dużo bardziej niebezpieczny, od krwawienia z rany. Krew nie znajdując ujścia zanieczyszcza powłoki ciała, miesza się z płynami ustrojowymi, w których znajdują się drobnoustroje, które we krwi nigdy znaleźć się nie powinny, z treścią żołądka, jelit. To czego nie widać może z łatwością zabić. Myśl, która nie znajduje ujścia również.
Zaciśnięta pięść, wbiła stary żółty ołówek w kartkę papieru. Dziura. Jak kropka.
To wszystko?
Tak. Wszystko.
Pamiętam to uczucie. Kiedy w dzieciństwie przeprowadziłem się na nowe osiedle szybko odkryłem przebiegające w pobliżu tory kolejowe, którymi codziennie kilkanaście olbrzymich spalinowych lokomotyw ciągnęło z hukiem wagony wyładowane drewnem i czymś jeszcze. Zawsze gdy przechodziłem w pobliżu takiego pociągu krzyczałem. Nie ze złości, strachu. Dla samej radości krzyczenia. Czasem słowami, czasem bez nich. Wyrzucałem z siebie nadmiar myśli. Błogie zmęczenie po dzikimi wrzasku ginącym bezpowrotnie w zgiełku stalowej maszyny, dawało mi poczucie oczyszczenia, odrealnienia tego co dla smarkacza było wówczas w życiu ważne.
Nie zawsze można krzyczeć. Nie wszystkie myśli w głowie chcą dać się zakrzyczeć. Im głośniej na nie naskakuję tym one głośniej drą się. Nie pozwolą sobie zrobić krzywdy. Myśl jest po to aby być wypowiedziana, tak czy inaczej. W przeciwnym razie traci sens bytu. Musi znaleźć ujście. Nawet jeśli to głupia myśl. Tak jak człowiek. Rodzi się jaki się rodzi i już.
Znalazłem swoją muzykę. Różną. Wszystko co gdzieś mi w duszy gra ma jedną cechę wspólną. Pozwala płynąć myślom. Zagłusza je czasem, a czasem pozwala im przychodzić na świat. Muzyka jest przy mnie zawsze. Nawet jeśli niektórzy mówili o niej „hałas”. Po prostu jest. Ale czasem i ona nie wystarcza.
Niektóre myśli nie powinny się rodzić. Są złe same w sobie.
Pusta kartka papieru, ściśnięty w zwartej kurczowo dłoni ołówek. Tak trwam od godziny. Są myśli, których powinno nie być. Są słowa, których wypowiadać nie wolno, a które robią wszystko by wydostać się na świat. A jednak są. Oznaka szaleństwa? Nie. Szaleństwo bywa wyzwoleniem bo zdejmuje odpowiedzialność.
Czasem myślę, że Ci którzy tak łatwo formują sądy o innych i z dużą łatwością oczyszczają się z wyrzutów sumienia, przekuwając własne niepowodzenia w cudzą winę, muszą być cholernie nieszczęśliwi tam w środku, gdzie rodzi się myśl. Łatwo pokazać ludziom na zewnątrz sztywną maskę, otoczyć się skorupą, pozwolić urodzić się myślom pełnym agresji, jadu i niczego nie żałować. Iść po trupach do swojego celu. I nigdy naprawdę nie dojść.
Krwotok wewnętrzny jest dużo bardziej niebezpieczny, od krwawienia z rany. Krew nie znajdując ujścia zanieczyszcza powłoki ciała, miesza się z płynami ustrojowymi, w których znajdują się drobnoustroje, które we krwi nigdy znaleźć się nie powinny, z treścią żołądka, jelit. To czego nie widać może z łatwością zabić. Myśl, która nie znajduje ujścia również.
Zaciśnięta pięść, wbiła stary żółty ołówek w kartkę papieru. Dziura. Jak kropka.
To wszystko?
Tak. Wszystko.
wtorek, 26 stycznia 2010
Jestes czy nie bluesmanem?
Wygrzebane w sieci :)
(Źródło: TUTAJ)
(Źródło: TUTAJ)
Elementarz bluesmana
1. Większość utworów bluesowych zaczyna się od słów: "Woke up this morning..." (Obudziłem się dziś rano...)
2. "Poznałem fajną dziewczynę" - to zły początek dla kawałka bluesowego, chyba, że wetkniesz coś paskudnego w następnej linijce, np: "Poznałem fajną dziewczynę, z najbrzydszą twarzą w mieście".
3. Blues jest prosty. Gdy masz już pierwszy wers najlepiej go powtórz. Wtedy piosenka sama się zrymuje i otrzymasz coś w tym stylu: "Poznałem fajną dziewczynę, z najbrzydszą twarzą w mieście.
O, tak, poznałem fajną dziewczynę, z najbrzydszą twarzą w mieście. Miała zęby jak królica, kilogramów chyba ze 200".
4. Blues nie jest o wyborze. Utknąłeś w rowie to utknąłeś w rowie - i nie ma drogi wyjścia.
5. Samochody bluesmenów: Chevy, Ford, Cadillac i uszkodzone ciężarówki. Bluesmeni nie podróżują Volvo, BMW czy sportowymi samochodami. Najczęściej bluesman podróżuje autobusami albo pociągami jadącymi na południe. Bluesman NIGDY nie podróżuje pociągiem jadącym na północ. Odrzutowce czy łodzie motorowe nawet nie wchodzą w rachubę. Wędrówka stanowi ważną część bluesowego stylu życia. Jak również wstawki o śmierci.
6. Nastolatki nie mogą śpiewać bluesa. Nie pasują wtedy wstawki o śmierci, są za młodzi by umrzeć. Dorośli śpiewają bluesa. W bluesie, "dorosłość" znaczy być wystarczająco starym, by dostać krzesło
elektryczne, jeśli zastrzelisz człowieka w Memphis.
7. Bluesa można śpiewać w Nowym Jorku. Hawaje czy jakiekolwiek miejsce w Kanadzie odpadają.
Chicago, St. Louis i Kansas City to nadal najlepsze miejsca na bluesa. Nie możesz śpiewać bluesa tam, gdzie nie pada.
8. Facet w średnim wieku z łysiną czy zakolami nie może być bluesmanem - kobieta z łysiną może.
To, że złamałeś nogę podczas jazdy na nartach nie nadaje się na temat piosenki bluesowej. Złamanie nogi na skutek ataku aligatora pasuje jak najbardziej.
9. Bluesa nie zaśpiewasz w biurze albo w centrum handlowym. Oświetlenie jest niewłaściwe. Wyjdź na zewnątrz i usiądź na parkingu albo przy wysypisku śmieci.
10. Kojarzą się z bluesem:
a. autostrada
b. więzienie
c. puste łóżko
d. dno butelki whisky
Nic wspólnego z bluesem nie mają:
a. Christian Dior
b. otwarcie galerii
c. szkolna liga baseballa
d. pole golfowe
11. Nikt nie uwierzy, że jesteś bluesmanem jeśli nosisz garnitur, no chyba że jest dość stary i spałeś w nim przez ostatnich 6 miesięcy.
12. Czy możesz śpiewać bluesa?
Tak, jeśli:
a. jesteś starszy niż twój brud
b. jesteś ślepy
c. zastrzeliłeś człowieka w Memphis
d. żyjesz z dnia na dzień
Nie, jeśli:
a. masz wszystkie zęby
b. byłeś ślepy ale teraz już widzisz
c. człowiek z Memphis przeżył
d. wykupiłeś fundusz powierniczy
13. Blues nie jest kwestią koloru skóry. To sprawa pecha.
Brzydcy biali ludzie doskonale odnaleźli się w bluesie.
14. Jesteś spragniony i prosisz o wodę - to jest blues.
Inne akceptowane napoje: tanie wino, whisky albo burbon, mętna woda i paskudna czarna kawa.
Absolutnie nie pasują:
a. Perrier
b. Chardonnay
c. Snapple
d. Slim Fast
15. Gdy śmierć zdarza się w tanim motelu albo od strzału z dubeltówki, to jest to smierć bluesowa. Odpowiedni jest też cios nożem w plecy od zazdrosnego kochanka, śmierć na krześle elektrycznym, zapicie się na śmierć. Natomiast gdy umrzesz podczas meczu albo w czasie odsysania tkanki tłuszczowej, to nie jest śmierć bluesowa.
16. Bluesowe pseudonimy dla kobiet:
a. Sadie
b. Big Mama
c. Bessie
d. Fat River Dumpling
17. Bluesowe pseudonimy dla mężczyzn:
a. Joe
b. Willie
c. Little Willie
d. Big Willie
e. Whiskey River Rod
18. Osoby o imionach: Michelle, Amber, Debbie i Heather nie mogą śpiewać bluesa, bez względu na to, jak wielu ludzi zastrzeliły w Memphis.
19. Poradnik, jak utworzyć fajny bluesowy pseudonim:
a. nazwa fizycznej słabości (Blind, Cripple, Lame, itp.)
b. plus nazwa owoca (Lemon, Lime, Kiwi, etc.)
c. plus nazwisko prezydenta (Jefferson, Johnson, Fillmore, itp.)
Na przykład : Blind Lime Jefferson, Pegleg Lemon Johnson or Cripple Kiwi Fillmore, etc. (no, może Kiwi niespecjalnie pasuje...)
20. Nieważne, jak bardzo tragiczne było twoje życie: jeśli posiadasz przynajmniej jeden komputer, nie możesz śpiewać bluesa.
poniedziałek, 25 stycznia 2010
Posprzątałem :)
Długo żyłem w zawieszeniu tuz nad przepaścią własnych myśli. Wahałem się co zrobić dalej, troszkę czując się jak dziecko we mgle pozbawione opieki. Nie zauważyłem, że dorosłem i zmężniałem w międzyczasie. Owszem nadal lubię się przytulić. Nadal potrzebuję wsparcia i obecności kogoś życzliwego, ale zauważyłem tych naprawdę szczerze życzliwych wielu tuż obok.
Wczoraj rozmawiałem z kimś nieskażonym całą chorą sytuacją. Spojrzał z boku kiedy opowiedziałem mu o zależnościach i powiązaniach i powiedział: „A jakie to ma teraz znaczenie?”. Rozbroił mnie… Bo faktycznie jakie znaczenie mają pożółkłe fotografie, poszarpane wspomnienia i słowa które już dziś nic nie znaczą? Pozostaną w głowie. Jak wszystko w moim życiu spakowane w kartoniku z napisem „Morfina”, przewiązanym wstążką i zakopanym pod stertą nowych wydarzeń, wspomnień radości i smutków. I niech sobie ktoś gdzieś napisze alternatywną wersję historii. Niech mówi nawet, że mnie w Morfinie nie było… W moim pudełku są rzeczy, z którymi dyskutować nie sposób. Tylko… Jakie to ma dziś znaczenie?
Naszła mnie ochota na sprzątanie. Dziś pół dnia walczyłem z moim RL biegając ze ścierą i odkurzaczem, próbując oczyścić się i swoje otoczenie. W SL także powoli kończę swoje porządki. Zacząłem od inventory, w którym ktoś w emocjach zrobił mi niezłą rewolucję, potem przyszła pora na zdjęcia, pamiątki i wspólne projekty, odbudowałem mój klub, moje miejsce w Pikselkowie po to aby oddać je przyjaciołom i był dalej już NASZ. Na koniec przyszedł czas na mnie samego. Zmieniam siebie :). Po co? Żeby odciąć się od tego co kosztowało tyle negatywnych emocji. Żeby nie spoglądać na rzeczy, które powinny już leżeć w zamkniętym pudełku. Nowy shape, skin, włosy, nowe myśli, nowe emocje, setki nowych słów. I jakoś lżej :). To jak prysznic w wirtualnym świecie. Zmyłem z siebie tamten dotyk, spojrzenie. Gotowy, odświeżony i otwarty na to co czeka tuż za progiem, ruszę teraz w krainę mojego bluesa. Do Smelly Cat naprzód marsz :) W końcu liczy się to czego jeszcze nie znamy, prawda? I właśnie to ma dziś jeszcze znaczenie.
P.S.: Kto chce się przytulić? Dziś do północy ściskam każdego kto się zgłosi ;) Tak na nowy początek.
Wczoraj rozmawiałem z kimś nieskażonym całą chorą sytuacją. Spojrzał z boku kiedy opowiedziałem mu o zależnościach i powiązaniach i powiedział: „A jakie to ma teraz znaczenie?”. Rozbroił mnie… Bo faktycznie jakie znaczenie mają pożółkłe fotografie, poszarpane wspomnienia i słowa które już dziś nic nie znaczą? Pozostaną w głowie. Jak wszystko w moim życiu spakowane w kartoniku z napisem „Morfina”, przewiązanym wstążką i zakopanym pod stertą nowych wydarzeń, wspomnień radości i smutków. I niech sobie ktoś gdzieś napisze alternatywną wersję historii. Niech mówi nawet, że mnie w Morfinie nie było… W moim pudełku są rzeczy, z którymi dyskutować nie sposób. Tylko… Jakie to ma dziś znaczenie?
Naszła mnie ochota na sprzątanie. Dziś pół dnia walczyłem z moim RL biegając ze ścierą i odkurzaczem, próbując oczyścić się i swoje otoczenie. W SL także powoli kończę swoje porządki. Zacząłem od inventory, w którym ktoś w emocjach zrobił mi niezłą rewolucję, potem przyszła pora na zdjęcia, pamiątki i wspólne projekty, odbudowałem mój klub, moje miejsce w Pikselkowie po to aby oddać je przyjaciołom i był dalej już NASZ. Na koniec przyszedł czas na mnie samego. Zmieniam siebie :). Po co? Żeby odciąć się od tego co kosztowało tyle negatywnych emocji. Żeby nie spoglądać na rzeczy, które powinny już leżeć w zamkniętym pudełku. Nowy shape, skin, włosy, nowe myśli, nowe emocje, setki nowych słów. I jakoś lżej :). To jak prysznic w wirtualnym świecie. Zmyłem z siebie tamten dotyk, spojrzenie. Gotowy, odświeżony i otwarty na to co czeka tuż za progiem, ruszę teraz w krainę mojego bluesa. Do Smelly Cat naprzód marsz :) W końcu liczy się to czego jeszcze nie znamy, prawda? I właśnie to ma dziś jeszcze znaczenie.
P.S.: Kto chce się przytulić? Dziś do północy ściskam każdego kto się zgłosi ;) Tak na nowy początek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)