Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komunikacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komunikacja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 czerwca 2010

Zmęczenie jakie lubię :)




Zmęczony jestem jak wszyscy diabli. Wczoraj musiałem położyć się wieczorem na godzinkę bo ryłem nosem w klawiaturę :). Chyba dawno mi się nic takiego nie zdarzyło.

Ale wiecie co? Uwielbiam takie zmęczenie. Kiedy po dobrej robocie można poczuć jak powieki ciążą i ręce nie chcą już stukać w klawisze. Zrobiłem skarbonki, rozmawiałem z dziesiątkami dobrych, pozytywnych ludzi. Wystawiłem masę skarbonek i co chwila słyszę brzęk wpadających dla powodzian lindenów :). Jesteście wielcy. Wszyscy bez wyjątku.

Oczywiście pojawiają się małe zgrzyty. Ktoś czegoś nie zrozumiał, inny obawiał się, że dowiedział się za późno o wszystkim (choć gramy jeszcze dwa tygodnie), ale na ogół na spokojnie wszystko daje się wyjaśnić. Dla mnie jako strasznego panikarza i nerwusa to wielka lekcja cierpliwości i pokory :) I nawet jeśli ktoś w swojej małości nadal twierdzi, że ta akcja to "polaczkowa bufonada i histeria SL", to wystawia tylko sobie sam świadectwo kim jest i jakim jest człowiekiem. Mi pozostaje się cieszyć z tego, że to tylko i wyłącznie margines naszego polskiego SLa.

Najfajniejsze jest jednak to, że mogę współpracować z tak cudownymi ludźmi - Stokrotka, Aelle, Gocha, Cytrynka, Matt, Roxana i wielu wielu innych, którzy zaangażowali się w naszą akcję. Dziękuję. Bez was nie dałoby się ogarnąć i zorganizować tego wszystkiego.

Jutro kolejny dzień naszej akcji - postaram się ożywić naszego nowego bloga - jeśli możecie dodawajcie go do obserwowanych i linkujcie gdzie się da - oczywiście legalnie. Założymy również grupę w SL, która będzie platformą kontaktu dla tej i innych akcji. Co ważne - wszystkie nasze akcje będą od tej pory sygnowane logo - zaprojektowanym przez Roxanę Paulino (dzięki :*).

To co?
Odpoczywamy i do roboty :)

poniedziałek, 1 lutego 2010

Historia pewnego Teatru cz.2 - Centrum Polska

Na początku roku 2009 kiedy Lindeni nałożyli rażące ograniczenia na OpenSpace, zrozumieliśmy, że byt Teatru w takim miejscu jest poważnie zagrożony. Pracowaliśmy właśnie nad sztuką w której występowało bagatela 11 osób, a dostęp do Morfiny miało maksymalnie 20. Postanowiliśmy przenieść się w inne miejsce. Nieoczekiwanie z bardzo ciekawą propozycją wystąpili ownerzy Centrum Polska Blanca Carter i Mikalunh Razor, którzy zaproponowali nam współpracę, przy utrzymaniu całkowitej niezależności z CP. Wynajęliśmy kawałek działki w Centrum Polska i razem z Jantarką i Liliką rozpoczęliśmy odbudowę. Choć zmieniło się całe otoczenie – serce teatru czyli budynek pozostał wciąż ten sam. Labirynt przeniósł się do jego podziemi, a sercem schadzek stała się Karczma, która stała się ulubionym miejscem Liliki i gościła często wielu miłych odwiedzaczy.

W CP kontynuowaliśmy nasze wieczorki z horrorem, wspólnie z Jantarką wpadliśmy również na pomysł wieczorków z ostrym erotykiem (czym zaszokowaliśmy chyba bardziej pruderyjne awatary). W Teatrze działo się niestety nieco mniej, choć praca była bardzo intensywna. Szybko okazało się, ze synchronizacja 11 osób przy trudnej sztuce jaką jest „Pif, Paf jesteś trup” to zadanie ponad nasze siły, dodatkowo różnice zdań sprawiły, że skład posypał się i nie dokończyliśmy tego projektu… Kiedy nieco zdruzgotani podnosiliśmy się po tej porażce wpadł mi do głowy pewien pomysł – zróbmy Kabaret :) Rzecz nie wymagająca wiele wysiłku, gotowe teksty Władysława Sikory, kilka scenografii, kostiumy i... Tak powstało przedstawienie walentynkowe 2009.



Tytuł spektaklu brzmiał „Miłość niejedno ma imię”, całość trwała około pół godziny i została zrealizowana w iście rekordowym tempie, aczkolwiek przyniosła nam sporo radości. Niestety, pamięć jak wspominałem jest ułomna i nie wszystko pamiętam, a na plakacie nie zachowały się nazwiska tych, którzy brali udział w tym spektaklu, pamiętam, ze oczywiście poza mną i Jantarką Balczo udział brali w nim również niezawodny Simon Zukerman, Karol Braveheart, Beata Xue oraz po raz pierwszy na deskach pojawiła się sama Blanca Carter, która rewelacyjnie rozbawiła publiczność podczas premiery sądząc że jest na próbie :)… Scenografie wykonała Jantarka, natomiast kostiumy szyliśmy wspólnie – choć najwięcej pracy włożyła w nie Lilika Arado.

Niestety przy okazji Kabaretu wyszła wyraźnie jedna poważna wada naszej obecności w Centrum Polska, ponieważ sim cieszył się bardzo dużą popularnością pojawiły się tam również jednostki próbujące zniszczyć naszą pracę i skutecznie zalagowały sima, tak że podczas premiery serwer nie wytrzymał i doszło do awarii…

Po Walentynkach przyszła pora na prawdziwe wyzwanie. Otrzymaliśmy bowiem propozycję, której nie mogliśmy się odmówić – oto trafił nam się reżyser z prawdziwego zdarzenia i sztuka, dzięki której choć troszkę mogliśmy uwiarygodnić słowo Teatr nawet w tym realistycznym znaczeniu. Mówię oczywiście o „Lasach i Rozlewiskach” w reżyserii Blanki Carter. Pani reżyser postawiła sobie za punkt honoru aby a tak nieokrzesanych amatorów bawiących się teatrem wydobyć prawdziwy potencjał sceniczny i… Chyba jej się to udało. Prace nad spektaklem trwały długo i były naprawdę bardzo intensywne, pamiętam, że zdarzały się próby na których płakaliśmy z bezsilności, kiedy po 6 godzin pracowaliśmy wciąż nad jednym zdaniem aby wydobyć z niego emocję która powstała w zamyśle reżysera.



To było nieziemsko trudne przedstawienie. Całość trwała 1,5 godziny, z antraktem w środku, specjalnie na potrzeby spektaklu, dzięki wizji Jantarki powstał niezwykły skybox w niezwykły sposób łączący widownię ze sceną. Na scenie pojawiło się nas czworo. Jantarka, Beata, Alika i ja. Do dziś mam poczucie, że dzięki pracy z Blancą to było najciekawsze, ale i najtrudniejsze spotkanie z prawdziwym Teatrem w historii Morfiny. Spektakl okazał się jednak być zbyt trudny dla Slowej publiczności – wymagający skupienia, bazujący głównie na dobrym tekście, psychodeliczny był bezlitosny dla wszystkich, którzy choć na chwilę rozproszyli się. Stres dla nas aktorów był tak ogromny, że na premierę zdecydowaliśmy się zaprosić jedynie nieliczną grupę wybranych awatarów tak aby w poczuciu bezpieczeństwa raz zagrać całość najlepiej jak potrafimy. Udało się. Dla mnie Lasy i Rozlewiska do dziś pozostają najlepszym dziełem które stworzyła Morfina pod względem aktorskim.

Morfina wytrzymała w Centrum Polska do końca maja. Niestety pokonał nas gwar i szum, który tam panował, wspólnie w trójkę (Lilika, Jantarka i ja) jako ownerzy projektu, ustaliliśmy, że potrzebujemy spokoju i ciszy i rozpoczęliśmy poszukiwania nowego miejsca dla naszego projektu. Pod koniec maja 2009 moje stopy po raz pierwszy dotknęły uroczego sima pod wdzięczną nazwą Sampa3, którego owner przesympatyczny Brazylijczyk zaproponował ciekawą cenę za połowę wyspy, oraz zadeklarował, że może zmienić nazwę całego sima na taką jaka będzie nam najbardziej odpowiadała. Nie mogliśmy odmówić. Tak powstała trzecia już nasza wspólna Morfina.

CDN...

sobota, 23 stycznia 2010

Dobrze, że Cię mam...







Świat zwariował. Stanął na głowie, zaczął kręcić się i zapadać coraz głębiej i głębiej w mrok w nicość. To trudne kiedy lecisz w dół nie umiejąc się zatrzymać i nie licząc już nawet na to, że ktoś złapie Cie za rękę. A jednak...

Okazało się bowiem, że na samym dnie przepaści, w dół której leciałem byli LUDZIE, którzy rozłożyli tam poduszki. Sami poobijani nieziemsko, nie poddali się jednak i pomogli mi nie roztrzaskać się na skałach. Upadłem więc i nagle spostrzegłem, że ciemność odchodzi powoli, a zza horyzontu pojawia się pierwszy nieśmiały promyk słońca...

Usiadłem, otworzyłem ze zdumieniem oczy i poczułem nagle, że pora zamknąć wszystko co znałem i postawić znowu bosą stopę na mokrym piasku. Przestać z żalem spoglądać w górę skąd nie nadejdzie już nigdy nic poza obelgami i słowami istoty tak małej i głupiej, że zranić mnie nie będącej w stanie i zimnym wyniosłym milczeniem tej, którą kochałem nad wszystko. KROPKA na początku. KROPKA na końcu i zawsze.

A czy warto iść dalej? Wciąż nie wiem czy dam radę, czy mam na to siły. Wiem, że są tu ludzie, dla których trzeba i chcę spróbować. Dobrze, że Was mam.

Kto wie może z czasem zobaczę znowu piękny wschód Słońca na idealnej plaży? Spojrzę Ci w oczy i powiem - "Naprawdę warto żyć". Tylko mocno trzymajcie mnie za rękę. Tylko mocno trzymajmy się razem za ręce. Damy radę :)


wtorek, 17 listopada 2009

...

Stanąłem na środku pokoju stołowego z łopatą w ręce. Nie wiem jak się tu znalazłem, ani dlaczego. Wiem, że muszę kopać. Z trudem zacząłem przesuwać ciężki dębowy stół, pamiętający jeszcze nasze wspólne wigilie. Spojrzałem pod stopy i ze zdumieniem zauważyłem porośniętą mchem ziemię. Pod ścianą na której kiedyś wisiały trofea myśliwskie, po których zostały tylko jaśniejsze ślady zauważyłem kamienną płytę. Starą omszałą z wytartymi ręką czasu napisami. Stąd nie mogłem ich przeczytać. Zresztą… Po co? Miałem zupełnie inne zadanie. Wbiłem łopatę w czarną, tłustą ziemię, kiedy do pokoju weszła ona.
- Nie możesz jej tu pochować! – krzyknęła
- Dlaczego? - zapytałem zdziwiony…
- Kop tam dalej, tu się nie zmieści – powiedziała, zaśmiała się i wyszła z pokoju.
W tym samym momencie zrozumiałem, że kopię grób własnego dziecka…
Obudziłem się zlany zimnym potem, ostatnie co pamiętam z tego snu to to, że osunąłem się na kolana i kątem oka zarejestrowałem napis na nagrobku pod ścianą. Było na nim wyryte moje imię i nazwisko…


Oszalałem?

Chyba nie. Ja nigdy nie byłem do końca normalny. Zawsze byłem inny. Czułem inaczej, myślałem inaczej, wyglądałem inaczej. Szedłem dziś ulicą mojego miasteczka i mijałem tłum ludzi. Zawsze w takiej sytuacji czuję się jak kuriozum. Nawet jeśli ktoś mnie zauważa to opuszcza oczy, czasem były wychowanek bąknie pod nosem spłoszone: „dzień dobry” i znika zawstydzony faktem, że mnie zna. Jestem inny. Nie. Nie jest mi z tym źle. Jest inaczej.

I ty również, nie spojrzałabyś na mnie gdybyśmy minęli się w pociągu, na ulicy. Nawet gdybym na przystanku podał Ci rękawiczkę, która nieopatrznie wysunęła się z kieszeni, podziękowałabyś i natychmiast chciała o mnie zapomnieć. Sieć daje szansę INNYM. Poznałaś moją duszę, mój głos, moje słowa i zachłysnęłaś się nimi. Ale czasem smutno, że w tym prawdziwym świecie będę tylko INNYM. Również dla Ciebie.
Niektórzy szaleńcy robią wszystko aby być normalni. Pozują, udają kogoś kim nie są, stając się wyuzdaną karykaturą rzeczywistości. Ja już nie chcę udawać. Chcę być sobą. Szaleńcem. Nie bój się mnie. Nic Ci nie grozi. Chyba…

piątek, 23 października 2009

Kolejna dorodna buraczana sadzonka :)



17.02.2011
Dziś doniesiono mi, że Google świetnie indeksuje mojego bloga ;) Z perspektywy czasu tamte wydarzenia wydają mi się nieważne i nieco zabawne nawet, ale stanowią część mojej Slowej historii. Było jak było. Ale żeby nie mieszać już więcej w niczyim SLu i wyciągnąć rękę dokonałem małej korekty tekstu, usuwając z niego nazwiska. :) To powinno powstrzymać Google ;) PAX


Tak zastanawiałem sie jaki dać komentarz do tego co dziś się wydarzyło :)
Jakoś dziwnym trafem coraz częściej zdarza mi się tak, ze kiedy zacznę odzyskiwać wiarę w ludzi pojawia się ktoś lub coś takiego jak opisana poniżej przez siebie samą N. i... Pokazuje mi jak nasz świat pełen jest frustratów, zapatrzonych w siebie dzieciaków i beznadziejnie głupich ludzi, którym wydaje się, że coś potrafią, mogą lub są od innych lepsi z samego faktu, że są.

Trudno przejść obojętnie obok głupoty, więc czytelnikom ku przestrodze, sobie ku pamięci uwiecznię tych kilka słów, które tak mnie rozbawiły dzisiejszego, a właściwie już wczorajszego wieczoru.

A żeby nie było wątpliwości ticketa dla zasady wysłałem. Z idiotą nie warto rozmawiać zbyt długo. Sprowadzi Cię do swego poziomu i pokona doświadczeniem. Więc krótko i treściwie :)

-- Instant message logging enabled --
[11:34] NI: witaj in word :)
[11:35] NI: mam nadzieje ze przeczytałes odpowiedz :)
[11:37] NI: hmm
[11:38] AI: hm co?
[11:39] NI: próbuje oddac ci ta kase
[11:39] AI: nie dziekuje
[11:39] NI: cannot pay
[11:39] NI: your are baned
[11:39] AI: wiem
[11:39] AI: w koncu obiecalem bonus
[11:40] AI: a nie lubie byc nieslowny
[11:40] NI: a wiesz ja ja nie lubie być niesłowna :)
[11:40] AI: to pech :)
[11:40] NI: będzie nielimitowana edycja
[11:41] NI: prawda boli?
[11:41] AI: prawda? :)
[11:41] NI: bo ten ostatni koncet to była porażka
[11:41] AI: obiektywizm polega na mowieniu wszystkiego :) a nie na wybieraniu rodzynkow
[11:41] AI: a jakos o wczesniejszych nie zajaknelas sie ani slowem :)
[11:41] NI: nie mówieniu prawdy?
[11:41] NI: podzieleniu sie tym co jest oczywiste?
[11:41] AI: wiem ze z powodu problemow technicznych Engrama miala wpadke
[11:42] AI: za co nas przeprosili
[11:42] NI: i za to ban? :D
[11:42] AI: nie
[11:42] NI: no bardzo miło
[11:42] AI: ban jest tylko zeby ochronic twoje wrazliwe uszy :)
[11:42] AI: w koncu takie wpadki moga sie nadal przytrafiac
[11:42] AI: wiec dlaczego mam tak wrazliwe osoby na nie narazac?
[11:42] NI: wiesz ze za chwile to sie znajdzie na forum? :)
[11:43] AI: wiem :)
[11:43] NI: bedę ci bardzo dziękować :)
[11:43] AI: alez prosze bardzo :)
[11:43] NI: po prostu boisz sie konstruktywnej krytki :)
[11:43] AI: uhm :)
[11:43] NI: to był jazgot
[11:44] NI: to gówno było nie koncert
[11:44] NI: przerywało 15 razy
[11:44] AI: a gdzie tu cos kontruktywnego w tej krytyce?
[11:44] AI: bo jakos przeoczylem?
[11:44] NI: wiesz :)
[11:44] AI: no wlasnie nie bardzo
[11:45] NI: na forum wyjdzie ze sie mnie boisz
[11:45] AI: :)
[11:45] AI: strasznie
[11:45] NI: a ja nie omieszkm napisac ze dostałam bana
[11:45] AI: alez pisz
[11:45] AI: to prywatny land
[11:45] NI: wiem :D
[11:45] NI: i prywatny pics
[11:45] AI: tlumaczylem to przed dwoma dniami w innym watku
[11:45] NI: dostepny dla wszystkich :)
[11:45] AI: nie
[11:45] NI: taki drobiazg :D
[11:46] AI: nie dostepny dla wszystkich
[11:46] AI: tylko dla tych ktorzy tu sie dobrze czuja
[11:46] AI: i z ktorymi my czujemy sie dobrze
[11:46] NI: mój pics jest dostepny dla wszystkich :)
[11:46] NI: a jesli zaczne go reklamować? :)
[11:46] AI: :)
[11:46] AI: zacznij
[11:46] AI: glosno
[11:46] AI: wiecej reklamy dla nas buntownikow :)
[11:46] NI: jesteś zwykłym przestraszonym gówniarzem :)
[11:46] NI: wiesz? :D
[11:46] AI: :)
[11:47] AI: uhm :)
[11:47] AI: wiem wiem :)
[11:47] AI: a ty masz bana :)
[11:47] AI: wiesz?
[11:47] NI: mogę cie zacytować? :)
[11:47] AI: nie :)
[11:47] NI: wiem że moge :D
[11:47] AI: ale mozesz to ladnie opisac
[11:47] NI: dotyczy to mojej osoby
[11:47] AI: co ci bede ulatwial :)
[11:48] NI: a to właśnie jest to ochrona danch osobowych :)
[11:48] AI: oj malo wiesz dziewczynko :) malo :)
[11:48] NI: zdziwisz sie :)
[11:48] NI: biedny przestraszony dzieciaku :)
[11:48] AI: juz jestem zdziwiony
[11:48] NI: :D
[11:48] AI: ze jeszcze z toba rozmawiam :)
[11:49] NI: nie musisz :)
[11:49] NI: kaze ci ktos?
[11:49] AI: nie
[11:49] AI: ale strasznie mnie to bawi
[11:49] NI: zapis logów to zajebista sprawa :)
[11:49] AI: no :) tez uzywam
[11:50] NI: jeśli sądzisz ze o tym nie napisze to sie bardzo mylisz :)
[11:50] NI: będzie niezła zabawa _ ownerzy kontra goście
[11:50] AI: alez pisz ile wlezie i gdzie zechcesz
[11:51] AI: dla mnie nie ma sprawy juz
[11:51] AI: pozbylem sie balastu i tyle
[11:51] NI: mało mnie znasz :)
[11:51] NI: po prostu nie znasz nemesis :D
[11:51] AI: nic nie wywalczysz
[11:51] NI: zdziwiłbyś się co już zrobiłam :D
[11:51] NI: rotfl :D
[11:51] NI: marnie zacząłeś :)
[11:51] AI: :) ty rowniez zdziwilabys sie gdybys nas znala
[11:52] NI: i jeszcze marnie skonczysz :)
[11:52] AI: mam to traktowac jako grozbe?
[11:52] NI: ale to już twój wybór :)
[11:52] NI: nie
[11:52] NI: przepowiednie :)
[11:52] AI: chyba jednak sie wystraszylem
[11:52] NI: i dobrze, zaskoczenie będzie lepsze :D
[11:52] AI: tikecik?
[11:52] NI: dawaj :D
[11:52] AI: oki :)
[11:52] NI: na im możesz mi skoczyć :D
[11:53] NI: cieszysz sie :D
[11:53] NI: na forum będzie ci trudniej :)
[11:53] NI: cieszysz się :)
[11:53] AI: trudniej w czym?
[11:53] NI: zdarza ci sie myśleć?
[11:53] NI: więc najlepsza chwila
[11:54] NI: :D
[11:54] AI: Twoja chwila minela :)
[11:54] NI: wiem :)
[11:54] AI: milego zycia z dala od Morfiny zycze
[11:54] NI: twój czas też :)
[12:01] NI: a ty myslisz ze cos moze mnie powstrzymać? buhahhahaha :D


Żeby nie było wątpliwości udało mi się zapisać część rozmowy w screenach :), aby nie dać pola do manipulacji tekstem. Poniżej jeden ze screenów:



I tyle. Jedno muszę przyznać. Dziś coraz trudniej być gentelmanem :) bo prawdziwych dam coraz mniej...

sobota, 19 września 2009

Palma jednak naprawdę potrafi niektórym odbić...

Będzie długo, złośliwie i ostro. Ale nie ja zacząłem publiczną zadymę.

Bywam złośliwy, owszem. Jak każdemu zdarza mi się czasem powiedzieć coś czego żałuję i zrobić coś o czym chciałbym zapomnieć. Ale niezależnie od tego nie odmawiam pomocy kiedy mnie ktoś o nią poprosi i chyba nie jestem najgorszym facetem. Sęk w tym, że coraz mniej mi się chce bo im dłużej przebywam w SL tym częściej przekonuję się, że takie słowa jak przyjaźń i lojalność znaczą bardzo mało. Co więcej coraz więcej ludzi, których miałem za w miarę normalnych okazuje się być zwykłymi frustratami, nie panującymi nad swoimi emocjami.

Kilka dni temu organizatorzy koncertu w Palmie De Sol poprosili mnie o nagłośnienie swojej imprezy. Zgodziłem się ochoczo, ponieważ od zawsze z Palmą współpracowało nam się dobrze, palmowicze gościli na naszych eventach, pomagali w upowszechnianiu informacji. Rozesłałem więc notki, a w czwartkowy wieczór postanowiłem udać się na koncert, aby cieszyć się kolejnym polskim miejscem z muzyką na żywo. Niestety przez nieuwagę organizatorów nie było mi dane w tym dniu skosztować muzyki w Palmie. Okazało się bowiem, że sim na którym była impreza wpuszczał jedynie 25 osób. Trudno, pomyślałem i zająłem się czymś innym. Niestety okazało się, że ludzie z naszej grupy zdezorientowani nieco zgłaszali się do mnie z dziesiątkami pytań co się dzieje. Ponieważ firmowałem imprezę również szyldem Morfiny i chcąc uniknąć ciągłych pytań – postanowiłem zamieścić oficjalny komunikat na czacie grupowym. Napisałem więc co następuje:

[2009/09/17 12:35] Adamus Inglewood: wszystkich ktorzy nie moga dostac sie na zapowiadany dzis koncert w Palmie De Sol przepraszamy - z nieznanych powodow sim na ktorym odbywa sie impreza ma nalozone ograniczenie do 25 odwiedzajacych i nie wpuszcza pozostałych osób

Ponieważ zdawałem sobie sprawę, że wiele osób weszło specjalnie na ten koncert (wszak morfinowa publika ostatnio przyzwyczaiła się do muzyki life) znalazłem imprezę która mogła zastąpić imprezę Palmową, na którą i tak nie udało się nikomu dostać i właśnie na nią – do klubu Blues Fabrik, zaproponowałem TP wszystkim chętnym miłośnikom muzyki, którzy nie mieli szansy na dostanie się na za ciasny land. Wbrew oskarżeniom nie było to dbanie o własny traffic, czy o prestiż Morfiny. Jeśli już to o prestiż Blues Fabrik. Konkurencyjnego klubu :)

Wtedy właśnie niektórzy mieszkańcy Palmy wpadli w szał. Posypały się złośliwe komentarze sugestie, że jestem złośliwy, gram nie fair. Ba pojawiły się nawet oskarżenia o kopiowanie pomysłów, czy pikselowych drzewek. Na czacie grupowym. Śmieszne? Z perspektywy czasu może i tak. Wówczas było tylko żałośnie i powodowało zdumienie. Grupa dorosłych (chyba) ludzi rzuca się z pięściami na kogoś kto chce ratować indolencję organizacyjną Palmy i obrzuca go publicznie błotem. Za swoją porażkę wieszają psy na kimś z zewnątrz wykorzystując do tego czat grupowy na którym są gośćmi. Co jeszcze śmieszniejsze sprawy wyrzucane przez Cathrin nie miały niczego wspólnego z sytuacją koncertu i były tylko atakiem na zasadzie: „A u Was biją murzynów!!!”

Później w rozmowie dowiedziałem się, że Palmowicze byli na mnie źli z powodu plotek, które ktoś opowiedział o mnie na ich landzie. Kiedyś miałem do czynienia z człowiekiem, który wszedł do Morfiny i narzekał na Palmę. Dostał kopa, a o temacie zapomniałem. Kiedy mam do kogoś jakiś uraz załatwiam to na IM. Palmowicze postanowili zachować się jak banda rozwydrzonych przedszkolaków, kłócących się o pikselowe drzewka. Najpierw nakręcili się we własnym gronie, a potem obrzucili stekiem wyzwisk człowieka, który chciał pomóc i ratować nieudaną imprezę. Bo jeszcze raz przypominam – to organizatorzy koncertu w Palmie dali dupy po całości zapraszając na koncert kilkadziesiąt osób i wpuszczając 25. Pomyśl sobie o takiej sytuacji w RL – zapraszasz 100 osób wpuszczasz 20, a reszta stoi pod drzwiami. Pięknie prawda? Bardzo dorośli ludzie. Nie sposób odmówić Cathrin i Mironowi dojrzałości emocjonalnej. Na poziomie przekupki ulicznej i plotkary z sąsiedztwa.

Jedno mnie cieszy. W tej całej akcji wyszło szydło z worka i wiem, już, że na Palmę liczyć nie mogę. Wiem też już dlaczego niektórzy z Palmy traktują mnie jak idiotę od dłuższego czasu. Szkoda jednak mojego czasu i uwagi na frustratów. Jasne jest jednak to, że na czacie Morfiny to osoby związane z Palmą pokazały zupełny brak kultury i prostactwo. Dziękuję Cathrin i Mironowi, że otworzyli mi oczy co do siebie. Dorośli i dojrzali ludzie załatwiają swoje sprawy na IM lub w małym gronie, a nie urządzając burdy na rynku. Oni postanowili wejść na czata nie swojej grupy i zrobić tam szambo. Gratuluję. :)

Co dalej? Nie wstydzę się swoich słów, ale jeśli ktoś ma odwagę oskarżyć kogoś i urządzić nad nim publiczny sąd kapturowy to liczę na to, że zachowa resztki przyzwoitości i zachowa się odpowiedzialnie wyjaśniając sprawę do końca. Czekam na kontakt z osobą, która rzekomo opowiada o nas ciekawe rzeczy. Na normalne reakcje nie liczę ponieważ nie mam przyjemności rozmawiać z osobami chamskimi do bólu, a za takich ludzi uważam Cath i Mirona, którzy dostąpili zaszczytu bycia pierwszymi osobami w SL wyrzuconymi z mojej listy kontaktów w takich okolicznościach.

List podobnej treści do tego posta przekazałem Beacie Xue. Wiem już że jest on źródłem szerokiej dyskusji w Palmie. Co więcej wiem, że palmowicze za własne chamstwo oczekują ode mnie przeprosin. I to dopiero jest naprawdę zabawne :).

Dlaczego o tym piszę? Z jednego powodu. Ludzie czasem pytają mnie dlaczego polska społeczność jest tak skłócona. A jak może nie być skłócona jeśli nie umiemy ze sobą rozmawiać? Gdyby osoby z Palmy zachowały się tak jak powinien zachować się każdy normalny i dorosły człowiek i przyszli o tym spokojnie porozmawiać nie byłoby awantury. On jednak woleli pokazać szczyt chamstwa i urządzić sobie najazd na czyjegoś czata i zbluzgać kogoś za swoją własną paranoję.

A morał? Jest owszem. Kiedy komuś pomagasz – uważaj bo oskarży Cię o swoje własne błędy. :)

środa, 9 września 2009

Nietoperze

Nieee nie mam nic do tych przesympatycznych stworzeń, ba nawet zdarzało się nie raz że życie im ratowałem z opresji :) Ale mają one jedną cechę, która nasuwa mi określone skojarzenia :)

Niektórzy ludzie są jak nietoperze. Niedosłyszą, niedowidzą, a i tak wszystkiego się czepiają. Swoje mizerne ego budując na względnym poczuciu wyższości nad innymi, z lubością wyszukują w wypowiedziach innych wszystkiego co mogłoby posłużyć do wbicia szpilki. Radość sprawia im myśl, że inni popełniają błędy tam, gdzie oni sami "zawsze" są pewni tego co robią :). Złośliwość jest dla nietoperza człowieka cechą tak naturalną jak dla innego odpowiadanie uśmiechem na uśmiech przypadkowo spotkanej osoby. Podstawą egzystencji i sensem istnienia.

Szkopuł jednak w tym, że tak naprawdę to poczucie własnej wartości jest względne. Bo kiedy nie ma nikogo do "czepiania" nietoperz zostaje przeraźliwie sam nie wiedząc dlaczego właściwie jest wartościowym człowiekiem. Czy wystarczy mu wtedy świadomość że napisał 1444 posty na forum i został szefem jakiegoś sima? Nie wiem :) Pytajcie nietoperza.



P.S.: Czemu to wideo? Szukając czegoś o nietoperzach trafiłem na album Dżemu i na stary dobry kawałek. Posłuchajcie po prostu. Ja za każdym razem znajduję w tych słowach coś tylko dla siebie.

piątek, 17 kwietnia 2009

Huśtawki

Nie lubię huśtawek. Wszystkich. To bujanie się tam i z powrotem, oglądanie świata z różnych perspektyw tylko po to aby po chwili wrócić do punktu wyjścia i zobaczyć że nic się nie zmieniło. Uczucie obrzydzenia kiedy żołądek podchodzi Ci do gardła i chcesz wyrzucić z siebie wszystko, a mimo woli powstrzymujesz się, bo... Nie wypada.

A jednak coś w moim świecie sprawia, że wciąż wygląda on jak oglądany z huśtawki. Wymach nóg, pochylenie się do przodu i świat staje się kolorową wizją pełną wiary w ludzi, przechył do tyłu i kolory mojego świata zacierają się, kontury staja mniej wyraźne, a na nos spada pierwsza kropla brudnego deszczu. Wtedy ocieram twarz i okazuje się, że tak naprawdę nie wierzę już ani w ludzi ani ludziom.

Gdzie teraz jestem?