wtorek, 30 marca 2010

Urodziny Boga :)




Tak nie mylicie się dziś radosne święto. Urodziny samego Boga - bożyszcza gitary, idola tabunów spragnionych sławy i miłości wiecznie początkujących gitarzystów (takich jak ja), wiecznego obiektu westchnień nastolatek i człowiek, którego muzyka ogrzewa serca już od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Panie i Panowie dziś właśnie 65 lat kończy sam Eric Clapton :) Wszystkiego najlepszego Eric i jeszcze co najmniej drugich 65 lat ze swoją muzyką...

Długo myślałem co umieścić w tym poście, ponieważ 90% piosenek Erica to niesamowite, pełne emocji i pasji genialne kompozycje... Wybór padł na Wonderful Tonight - ponieważ mam nadzieję, że dzisiejszy koncertowy wieczór będzie dokładnie taki jak wyśpiewał nam Eric. To dla Ciebie Słonko z okazji urodzin samego Boga :)




"Wonderful Tonight"

It's late in the evening
She's wondering what clothes to wear
She puts on her make up
And brushes her long blond hair
And then she asked me
Do I look alright
And I say yes
You look wonderful tonight

We'd go to a party
And everyone turns to see
This beautiful lady is walking around with me
And then she asked me do you feel alright
And I say yes
I feel wonderful tonight

I feel wonderful
because I see the love right in your eyes
And the wonder of it all
Is that you just don't realize
How much I love thee

It's time to go home now
And I've got an aching head
So I give her the car keys
And she helps me to bed
And then I tell her
As I turned off the lights
I say my darling
You are wonderful tonight
Oh my darling
You are wonderful tonight.



"Cudowny wieczór"

Jest już dość późny wieczór,
ona zastanawia się co na siebie włożyć,
nakłada makijaż i czesze swoje długie, blond włosy.
I potem pyta mnie: wyglądam w porządku?
A ja na to: Tak, dzisiejszej nocy wyglądasz pięknie.

Poszliśmy na bankiet
i każdy odwracał się, by zobaczyć,
że ta piękna kobieta spaceruje właśnie ze mną.
A potem ona zapytała mnie: czy czuje się dobrze?
Odpowiedziałem: O tak, dzisiejszej nocy czuje się wspaniale.

Czuje się wspaniale,
ponieważ widzę światło miłości
w Twoich oczach
To niesamowite, że nawet
nie zdajesz sobie sprawy z tego,
jak bardzo Cię kocham.

Pora wracać do domu
mam okropny ból głowy,
więc daje jej kluczyki do samochodu
Ona pomaga mi dojść do łóżka,
a potem proszę ją, żeby
wyłączyła światła
i mówię do niej,
kochanie dzisiejszej nocy
byłaś cudowna,
kochanie dzisiejszej nocy,
wyglądałaś pięknie.

wtorek, 23 marca 2010

Bezsenne noce :)

Znowu zarwałem noc. Do czwartej rano rozmawiałem z kimś o życiu, ludziach i Slu, nie bacząc na to, że rano trzeba wstać do pracy. Roztrząsnęliśmy paranoiczne wizje tych, którym wydaje się, że są centrami naszego Pikselkowa. Obśmialiśmy się jak norki (lub wiewiórki ;)), kiedy zdaliśmy sobie sprawę z tego jak jedno drugim potrafimy skomplikować życie - nawet dla samej zasady, czy sadystycznej przyjemności. Dawno nie czułem się tak oczyszczony emocjonalnie po rozmowie. Czasem trzeba popłynąć i usłyszeć prawdę, która w ostatecznym rozrachunku nie wygląda przecież tak strasznie. Czas najwyższy.

Wniosek? Jest poniżej - jedyny i najlepszy jaki może być :)







Wojciech Młynarski - "Róbmy swoje"

[sł. W. Młynarski, muz. J. Wasowski]

Raz Noe wypił wina dzban
I rzekł do synów - Oto
Przecieki z samej góry mam,
Chłopaki, idzie potop!

Widoki nasze marne są
I dola przesądzona,
Rozdzieram oto szatę swą,
Chłopaki, jest już po nas!

A jeden z synów, zresztą Cham,
Rzekł - Taką tacie radę dam:

Róbmy swoje,
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje,
Póki jeszcze ciut się chce,
Skromniutko ot, na swoją miarkę
Majstrujmy coś, chociażby arkę - tatusiu,
Róbmy swoje,
Może to coś da? Kto wie?...

Raz króla spotkał Kolumb Krzyś,
A król mu rzekł - Kolumbie,
Idź do lekarza jeszcze dziś,
Nim legniesz w katakumbie,

Nieciekaw jestem, co kto truć
Na twoim chce pogrzebie,
Palenie rzuć, pływanie rzuć
I zacznij dbać o siebie!

Skłonił się Kolumb niczym paź,
Po cichu tak pomyślał zaś:

Róbmy swoje,
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje,
Póki jeszcze ciut się chce,
I zamiast minę mieć ponurą
Skromniutko ot, z Ameryk którą - odkryjmy,
Róbmy swoje,
Może to coś da? Kto wie?...

Napotkał Nobel kumpla raz,
A ten mu rzekł - Alfredzie,
Powiedzieć to najwyższy czas,
Że marnie ci się wiedzie.

Choć do retorty wciąż cię gna,
Choć starasz się od świtu,
Ty prochu nie wymyślisz, a
Tym bardziej dynamitu!

Spłonił się Nobel niczym rak,
Po cichu zaś pomyślał tak:

Róbmy swoje,
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje,
Póki jeszcze ciut się chce,
W myśleniu sens, w działaniu racja,
Próbujmy więc, a nuż fundacja - wystrzeli,
Róbmy swoje,
Może to coś da? Kto wie?...

Ukształtowała nam się raz
Opinia mówiąc - Kurczę,
Rozsądku krztyny nie ma w was,
Inteligenty twórcze.

Na łeb wam wali się ten kram,
Aż sypią się zeń drzazgi,
O skórze myśleć czas, a wam -
Wam w głowie wciąż drobiazgi.

Opinia sroga to, że hej,
Odpowiadając przeto jej:

Róbmy swoje,
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje,
Bo dopóki nam się chce,
Drobiazgów parę się uchowa:
Kultura, sztuka, wolność słowa, dlatego
Róbmy swoje,
Może to coś da? Kto wie?...

Róbmy swoje,
A Ty, Widzu, brawo bij,
Róbmy swoje,
A ty nasze zdrowie pij,
Niejedną jeszcze paranoję
Przetrzymać przyjdzie robiąc swoje, kochani,
Róbmy swoje,
Żeby było na co wyjść!


P.S.: I w ramach "robienia "swojego" :D zapraszam wszystkich (no prawie wszystkich) na jutro na koncert Moon Spark do Smelly Cat. Spotkajmy się w środę 24.03.2010 o 21.00 i posłuchajmy razem muzyki na żywo :)

piątek, 19 marca 2010

Wiosenna rozterka




Wiosna nie sprawiałaby nam takiej przyjemności, gdybyśmy nie znali zimy. Natura jest jednak genialna i doskonale wie kiedy wybuchnąć zielenią i śpiewem paków, żeby zachwycić nas najbardziej.

Wie czego nam trzeba, aby po długich mrozach i znużeniu wszechobecną bielą śniegu zregenerować siły i cieszyć się leniwie spływającymi po twarzy promykami słońca… Wie jaką radość sprawić może wiosennie szczebiocząca sikorka tuż za oknem wołająca pierwszą ziębę która wczoraj właśnie usiadła na moim parapecie. To już wiosna. Na bank.

I w tym wszystkim tylko malutka niepewność…

Trosze się posypałem. Dziwne to bo myślałem, że wykończy mnie zbyt duże tempo, stres, jakaś wojenka emocjonalna. Tymczasem zaczynam sypać się w momencie w którym wszystko zaczyna być na swoim miejscu, w którym wszystkie kawałki tej niesamowitej życiowej układanki, trafiają wolno na swoje miejsce i dają mi poczucie spełnienia i dziką radość. Nie sposób jednak przewidzieć wszystkiego prawda? Są ludzie, którzy rodzą się jak dęby, platany żyjące po 1500 lat i są tacy którzy pięknie zielenią się co roku, jak klon czy olsza, aby zgasnąć w chwili kiedy wydaje się, że dotarli do najpiękniejszego okresu swojego życia po zaledwie kilkudziesięciu latach. Chciałbym aby nic się nie działo. Aby wszystko było dokładnie tak jak do tej pory, chyba najbardziej obawiam się jednak zmian. Są rzeczy z którymi walczyć nie sposób, ale z którymi pogodzić się jest równie trudno. Choć trzeba.

Cokolwiek się nie wydarzy. Cokolwiek nie będzie jutro, za tydzień i rok – chcę żyć tak aby potem móc powiedzieć, że było warto. I było.

Mój przyjaciel – ksiądz, mężczyzna w sile wieku i pełni zdrowia, powiedział mi kiedyś, że żyje tak jakby każdy dzień miał być ostatnim w jego życiu. Z latami przyjąłem tę maksymę za swoją i dziś myślę, że to jedne z najlepszych słów jakie usłyszałem w życiu. Tyle tylko starcza do szczęścia. Również wiosną.

wtorek, 16 marca 2010

CIP

Kiedyś opowiadałem dzieciakom podczas obozów pewną bajkę z serii bajek terapeutycznych. Bajka jak to bajka, banalna fabuła z morałem i wskazaniem na to, że niekoniecznie musimy wszyscy kopać się po kostkach.



W pewnym miasteczku, żyli szczęśliwi ludzie. Każdy z nich od urodzenia miał swój woreczek z Ciepłym i Puchatym. Trzymali te woreczki zawsze przy sobie i dzielili się Ciepłym i Puchatym przy każdej możliwej okazji. Matki dawały dzieciom, sąsiedzi sobie nawzajem, a nawet groźny szef w pracy często wyciągał swój woreczek i rozdawał Ciepłe i Puchate swoim pracownikom. I byłoby tak zawsze gdyby nie to, że do miasteczka wprowadziła się zła Wiedźma.

Wiedźma zarabiała na życie sprzedawaniem ziół i leczeniem chorób. Szybko jednak okazało się, że w miasteczku, ludzie żyją dłużej i chorują dużo rzadziej niż gdziekolwiek na świecie. Wiedźmie nie podobało się to bardzo. Wymyśliła sposób na to aby zapewnić sobie godziwy zarobek. Zaczęła rozpuszczać plotki o tym, że Ciepłe i Puchate niebawem się skończy. Wystraszyli się ludzie i schowali swoje woreczki do szafy oszczędzając Ciepłe i Puchate do Naprawdę Ważnych Okazji. Z twarzy zniknął uśmiech w miasteczku zagościł pesymizm i pojawiły się choroby. Wiedźmie to jednak nie wystarczyło, ponieważ ludzie chcieli się nadal dzielić, zaczęła rozdawać swoim pacjentom woreczki z Zimnym i Kolczastym. Ludzie zaczęli rozdawać sobie Zimne i Kolczaste z nowych woreczków i wkrótce w miasteczku zagościła zawiść, złość i morderstwo. Źle zaczęło się dziać… Tylko wiedźma zacierała ręce i liczyła zyski ze sprzedaży wymyślnych mikstur.

I trwałoby tak pewnie do dziś, ale na szczęście jak to w życiu bywa nikt nie upilnował dzieciaków. Wścibskie maluchy myszkując w szafach rodziców odnalazły swoje woreczki z Ciepłym i Puchatym i zaczęły się nim dzielić na podwórku. Szybko zauważyły jakie to przyjemne i nie rezygnowały z ciągłego dzielenia. Kiedy dorośli zauważyli co robią dzieciaki, wpierw przerazili się bardzo, że Ciepłe i Puchate nie wystarczy im na całe życie, ale szybko zauważyli, że w woreczkach wcale nie ubywa Ciepłego i Puchatego, a wręcz przeciwnie im więcej ktoś się nim dzielił tym więcej go przybywało. Wieść o tym rozniosła się szybko po okolicy, Ludzie wyrzucili Zimne i Kolczaste i wypędzili złą wiedźmę z miasteczka. Od tej pory wszystko wróciło tam do normy. Matki dają Ciepłe i Puchate swoim dzieciom, sąsiedzi sobie nawzajem i nawet przypadkowi ludzie na ulicy często wymieniają się swoim Ciepłym i Puchatym.

A Ty? Gdzie masz swój woreczek?



Czemu o tym Wam piszę? Nie bez powodu. Rozmawiałem z kimś w nocy, kto uświadomił mi, jak wielkie mam szczęście i jak fantastyczny fenomen tkwi w Smelly Cat. Ktoś powiedział mi, że podczas kiedy polski Sl staje się ostatnio nieco bezbarwny i nużący tu można spotkać jeszcze tych, którym się chce. I chyba mam kosmiczne szczęście. Ostatnio strasznie mi Ciepło i Puchato. Mam to o czym zawsze w SL marzyłem. Mam kochanych fantastycznych ludzi wokół, którzy bez żadnych warunków, przymusu, bez namawiania po prostu są. Mam Smelly Cat najbardziej moje miejsce ze wszystkich simów w ogromnym Slowym świecie. Mam swojego bluesa, który towarzyszy mi niemal każdego wieczoru. Smelly żyje - są w nim ludzie, niemal zawsze kiedy wchodzę można z kimś porozmawiać, pośmiać się. Tuż za ścianą mam cudowną Cytrynową Krainę ze wspaniałymi ludźmi i mnóstwem ciepła, które bije nawet z Cytrynkowego pikselowego ogniska. Nawet kiedy coś nie wychodzi nie ma tragedii. Kiedy w sobotę nagle okazało się, że odwołana została audycja Cytrynki, w ciągu dwóch godzin udało nam się zorganizować Bajeczny Wieczór i rewelacyjną imprezę w stylu lat 80-tych, w Smelly Cat. Czyż można chcieć więcej? Wiem na kim mogę się oprzeć, komu zaufać i kto akceptuje mnie całego dokładnie takiego jakim jestem. Przegoniłem koszmary i widma z przeszłości. Wyrzuciłem swój woreczek z Zimnym i Kolczastym. I jest już dobrze. Tak jak powinno być.

Dziękuję Wam wszystkim. Za każde dobre słowo i wsparcie. Za to że Jesteście i że nie dajecie się okłamać Wiedźmie, że Ciepłe i Puchate musi się skończyć. Nie musi :*.

wtorek, 9 marca 2010

Bez słów

Ile potrzeba słów aby opisać emocje?

Ile razy trzeba komuś powiedzieć że jest przyjacielem aby być wiarygodnym i nie przekroczyć granicy śmieszności? Ile aluzji wrzucić w prosty tekst, kiedy chce się wbić komuś szpilkę i móc czerpać z tego tylko sadystyczną satysfakcję, żeby nie pokazać, że jednak boli?

Mówimy wciąż. Słowa tworzą nasz pikselowy świat, oplatają go, kreują i niszczę. Słowa. Szybkie, wolne, wesołe smutne, łatwe i trudne. Czasem piękniejsze, czasem ostrzejsze, z błędami i bez nich. Wypowiadane w emocjach i sączone na zimno z dziką satysfakcją. Szeptane na ucho i wykrzyczane na blogu, forum czy grupie dyskusyjnej. Puste bez wartości, nakręcające intrygi, manipulujące emocjami, wybielające nas samych, sprawiające, że mamy poczuć się lepiej i w śmieszny sposób próbujące zmienić rzeczywistość.

Ale to tylko słowa. Nie zmieniają nigdy tego jacy jesteśmy i kim jesteśmy.
Ważne żeby rano móc spojrzeć w lustro, albo w roześmiane oczy kogoś kto rozumie.
I nic więcej nie potrzeba. Nawet słów. Bo wy wiecie świetnie że Was kocham i pokażę Wam to kiedy trzeba. Dziękuję.

poniedziałek, 8 marca 2010

ONA

Napisałem ostatnio kilka słów o kobietach w pewnym folderze informującym o wystawie malarstwa. Słów poplątanych, zawieszonych, niedopowiedzianych, z których nie byłem do końca zadowolony. Bo jak opisać słowami kobietę? Podmiot męskich fascynacji, miłości i nienawiści. Żywioł, z którym żyć się nie da, a bez którego żyć nie sposób? Łagodne i miękkie, a kiedy trzeba twardsze do najsilniejszego z facetów. Pełne dumy, wyniosłe i skrzętnie skrywające swe małe grzeszki i zdrady pod dywanem wstydu i społecznej poprawności. Roześmiane, ze łzami w oczach, które przecież im przystoją. Gorące i kuszące i zimne z daleka obserwujące nieudolne próby pozyskania ich zainteresowania. Piękne. Zabawnie przeświadczone o własnej wyższości nad mężczyznami – jakby za wszelką cenę broniły się przed myślą, że tak naprawdę nie różnimy się za bardzo. Z uporem maniaka walczące o podniesioną deskę w toalecie, jak o pierwszą poprawkę do amerykańskiej konstytucji. Czułe i wyrozumiałe. Anielsko cierpliwe i potrafiące walczyć do krwi w obronie tego co dla nich najważniejsze. Rozplotkowane i snujące intrygi. Mówiące półsłówkami i nienawidzące do granic wytrzymałości, nawet jeśli gdzieś tam w sercu na dnie kochają do szaleństwa.

Nie da się opisać kobiety. Zbyt wiele kontrastów i sprzeczności.
Warto jednak czasem, a dziś jest taki właśnie dzień szczególnie mocno i troszkę bardziej przytulić, pocałować i powiedzieć, dać do zrozumienia, że my faceci jesteśmy, kochamy i doceniamy. Tak po prostu. Zwyczajnie.



Słoneczko. Nie wiem kiedy i nie wiem jak stałaś się dla mnie najważniejszą kobietą. Dziękuję, za Twoją cierpliwość, zaufanie, radość, za Ciebie dokładnie taką jaka jesteś. Za to, że jest mi dziś tak bezpiecznie i dobrze przy Tobie. Kocham Cię. Tak po prostu. Dziękuję.