Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dyskusja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dyskusja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 czerwca 2010

Zmęczenie jakie lubię :)




Zmęczony jestem jak wszyscy diabli. Wczoraj musiałem położyć się wieczorem na godzinkę bo ryłem nosem w klawiaturę :). Chyba dawno mi się nic takiego nie zdarzyło.

Ale wiecie co? Uwielbiam takie zmęczenie. Kiedy po dobrej robocie można poczuć jak powieki ciążą i ręce nie chcą już stukać w klawisze. Zrobiłem skarbonki, rozmawiałem z dziesiątkami dobrych, pozytywnych ludzi. Wystawiłem masę skarbonek i co chwila słyszę brzęk wpadających dla powodzian lindenów :). Jesteście wielcy. Wszyscy bez wyjątku.

Oczywiście pojawiają się małe zgrzyty. Ktoś czegoś nie zrozumiał, inny obawiał się, że dowiedział się za późno o wszystkim (choć gramy jeszcze dwa tygodnie), ale na ogół na spokojnie wszystko daje się wyjaśnić. Dla mnie jako strasznego panikarza i nerwusa to wielka lekcja cierpliwości i pokory :) I nawet jeśli ktoś w swojej małości nadal twierdzi, że ta akcja to "polaczkowa bufonada i histeria SL", to wystawia tylko sobie sam świadectwo kim jest i jakim jest człowiekiem. Mi pozostaje się cieszyć z tego, że to tylko i wyłącznie margines naszego polskiego SLa.

Najfajniejsze jest jednak to, że mogę współpracować z tak cudownymi ludźmi - Stokrotka, Aelle, Gocha, Cytrynka, Matt, Roxana i wielu wielu innych, którzy zaangażowali się w naszą akcję. Dziękuję. Bez was nie dałoby się ogarnąć i zorganizować tego wszystkiego.

Jutro kolejny dzień naszej akcji - postaram się ożywić naszego nowego bloga - jeśli możecie dodawajcie go do obserwowanych i linkujcie gdzie się da - oczywiście legalnie. Założymy również grupę w SL, która będzie platformą kontaktu dla tej i innych akcji. Co ważne - wszystkie nasze akcje będą od tej pory sygnowane logo - zaprojektowanym przez Roxanę Paulino (dzięki :*).

To co?
Odpoczywamy i do roboty :)

sobota, 19 września 2009

Palma jednak naprawdę potrafi niektórym odbić...

Będzie długo, złośliwie i ostro. Ale nie ja zacząłem publiczną zadymę.

Bywam złośliwy, owszem. Jak każdemu zdarza mi się czasem powiedzieć coś czego żałuję i zrobić coś o czym chciałbym zapomnieć. Ale niezależnie od tego nie odmawiam pomocy kiedy mnie ktoś o nią poprosi i chyba nie jestem najgorszym facetem. Sęk w tym, że coraz mniej mi się chce bo im dłużej przebywam w SL tym częściej przekonuję się, że takie słowa jak przyjaźń i lojalność znaczą bardzo mało. Co więcej coraz więcej ludzi, których miałem za w miarę normalnych okazuje się być zwykłymi frustratami, nie panującymi nad swoimi emocjami.

Kilka dni temu organizatorzy koncertu w Palmie De Sol poprosili mnie o nagłośnienie swojej imprezy. Zgodziłem się ochoczo, ponieważ od zawsze z Palmą współpracowało nam się dobrze, palmowicze gościli na naszych eventach, pomagali w upowszechnianiu informacji. Rozesłałem więc notki, a w czwartkowy wieczór postanowiłem udać się na koncert, aby cieszyć się kolejnym polskim miejscem z muzyką na żywo. Niestety przez nieuwagę organizatorów nie było mi dane w tym dniu skosztować muzyki w Palmie. Okazało się bowiem, że sim na którym była impreza wpuszczał jedynie 25 osób. Trudno, pomyślałem i zająłem się czymś innym. Niestety okazało się, że ludzie z naszej grupy zdezorientowani nieco zgłaszali się do mnie z dziesiątkami pytań co się dzieje. Ponieważ firmowałem imprezę również szyldem Morfiny i chcąc uniknąć ciągłych pytań – postanowiłem zamieścić oficjalny komunikat na czacie grupowym. Napisałem więc co następuje:

[2009/09/17 12:35] Adamus Inglewood: wszystkich ktorzy nie moga dostac sie na zapowiadany dzis koncert w Palmie De Sol przepraszamy - z nieznanych powodow sim na ktorym odbywa sie impreza ma nalozone ograniczenie do 25 odwiedzajacych i nie wpuszcza pozostałych osób

Ponieważ zdawałem sobie sprawę, że wiele osób weszło specjalnie na ten koncert (wszak morfinowa publika ostatnio przyzwyczaiła się do muzyki life) znalazłem imprezę która mogła zastąpić imprezę Palmową, na którą i tak nie udało się nikomu dostać i właśnie na nią – do klubu Blues Fabrik, zaproponowałem TP wszystkim chętnym miłośnikom muzyki, którzy nie mieli szansy na dostanie się na za ciasny land. Wbrew oskarżeniom nie było to dbanie o własny traffic, czy o prestiż Morfiny. Jeśli już to o prestiż Blues Fabrik. Konkurencyjnego klubu :)

Wtedy właśnie niektórzy mieszkańcy Palmy wpadli w szał. Posypały się złośliwe komentarze sugestie, że jestem złośliwy, gram nie fair. Ba pojawiły się nawet oskarżenia o kopiowanie pomysłów, czy pikselowych drzewek. Na czacie grupowym. Śmieszne? Z perspektywy czasu może i tak. Wówczas było tylko żałośnie i powodowało zdumienie. Grupa dorosłych (chyba) ludzi rzuca się z pięściami na kogoś kto chce ratować indolencję organizacyjną Palmy i obrzuca go publicznie błotem. Za swoją porażkę wieszają psy na kimś z zewnątrz wykorzystując do tego czat grupowy na którym są gośćmi. Co jeszcze śmieszniejsze sprawy wyrzucane przez Cathrin nie miały niczego wspólnego z sytuacją koncertu i były tylko atakiem na zasadzie: „A u Was biją murzynów!!!”

Później w rozmowie dowiedziałem się, że Palmowicze byli na mnie źli z powodu plotek, które ktoś opowiedział o mnie na ich landzie. Kiedyś miałem do czynienia z człowiekiem, który wszedł do Morfiny i narzekał na Palmę. Dostał kopa, a o temacie zapomniałem. Kiedy mam do kogoś jakiś uraz załatwiam to na IM. Palmowicze postanowili zachować się jak banda rozwydrzonych przedszkolaków, kłócących się o pikselowe drzewka. Najpierw nakręcili się we własnym gronie, a potem obrzucili stekiem wyzwisk człowieka, który chciał pomóc i ratować nieudaną imprezę. Bo jeszcze raz przypominam – to organizatorzy koncertu w Palmie dali dupy po całości zapraszając na koncert kilkadziesiąt osób i wpuszczając 25. Pomyśl sobie o takiej sytuacji w RL – zapraszasz 100 osób wpuszczasz 20, a reszta stoi pod drzwiami. Pięknie prawda? Bardzo dorośli ludzie. Nie sposób odmówić Cathrin i Mironowi dojrzałości emocjonalnej. Na poziomie przekupki ulicznej i plotkary z sąsiedztwa.

Jedno mnie cieszy. W tej całej akcji wyszło szydło z worka i wiem, już, że na Palmę liczyć nie mogę. Wiem też już dlaczego niektórzy z Palmy traktują mnie jak idiotę od dłuższego czasu. Szkoda jednak mojego czasu i uwagi na frustratów. Jasne jest jednak to, że na czacie Morfiny to osoby związane z Palmą pokazały zupełny brak kultury i prostactwo. Dziękuję Cathrin i Mironowi, że otworzyli mi oczy co do siebie. Dorośli i dojrzali ludzie załatwiają swoje sprawy na IM lub w małym gronie, a nie urządzając burdy na rynku. Oni postanowili wejść na czata nie swojej grupy i zrobić tam szambo. Gratuluję. :)

Co dalej? Nie wstydzę się swoich słów, ale jeśli ktoś ma odwagę oskarżyć kogoś i urządzić nad nim publiczny sąd kapturowy to liczę na to, że zachowa resztki przyzwoitości i zachowa się odpowiedzialnie wyjaśniając sprawę do końca. Czekam na kontakt z osobą, która rzekomo opowiada o nas ciekawe rzeczy. Na normalne reakcje nie liczę ponieważ nie mam przyjemności rozmawiać z osobami chamskimi do bólu, a za takich ludzi uważam Cath i Mirona, którzy dostąpili zaszczytu bycia pierwszymi osobami w SL wyrzuconymi z mojej listy kontaktów w takich okolicznościach.

List podobnej treści do tego posta przekazałem Beacie Xue. Wiem już że jest on źródłem szerokiej dyskusji w Palmie. Co więcej wiem, że palmowicze za własne chamstwo oczekują ode mnie przeprosin. I to dopiero jest naprawdę zabawne :).

Dlaczego o tym piszę? Z jednego powodu. Ludzie czasem pytają mnie dlaczego polska społeczność jest tak skłócona. A jak może nie być skłócona jeśli nie umiemy ze sobą rozmawiać? Gdyby osoby z Palmy zachowały się tak jak powinien zachować się każdy normalny i dorosły człowiek i przyszli o tym spokojnie porozmawiać nie byłoby awantury. On jednak woleli pokazać szczyt chamstwa i urządzić sobie najazd na czyjegoś czata i zbluzgać kogoś za swoją własną paranoję.

A morał? Jest owszem. Kiedy komuś pomagasz – uważaj bo oskarży Cię o swoje własne błędy. :)

środa, 9 września 2009

Nietoperze

Nieee nie mam nic do tych przesympatycznych stworzeń, ba nawet zdarzało się nie raz że życie im ratowałem z opresji :) Ale mają one jedną cechę, która nasuwa mi określone skojarzenia :)

Niektórzy ludzie są jak nietoperze. Niedosłyszą, niedowidzą, a i tak wszystkiego się czepiają. Swoje mizerne ego budując na względnym poczuciu wyższości nad innymi, z lubością wyszukują w wypowiedziach innych wszystkiego co mogłoby posłużyć do wbicia szpilki. Radość sprawia im myśl, że inni popełniają błędy tam, gdzie oni sami "zawsze" są pewni tego co robią :). Złośliwość jest dla nietoperza człowieka cechą tak naturalną jak dla innego odpowiadanie uśmiechem na uśmiech przypadkowo spotkanej osoby. Podstawą egzystencji i sensem istnienia.

Szkopuł jednak w tym, że tak naprawdę to poczucie własnej wartości jest względne. Bo kiedy nie ma nikogo do "czepiania" nietoperz zostaje przeraźliwie sam nie wiedząc dlaczego właściwie jest wartościowym człowiekiem. Czy wystarczy mu wtedy świadomość że napisał 1444 posty na forum i został szefem jakiegoś sima? Nie wiem :) Pytajcie nietoperza.



P.S.: Czemu to wideo? Szukając czegoś o nietoperzach trafiłem na album Dżemu i na stary dobry kawałek. Posłuchajcie po prostu. Ja za każdym razem znajduję w tych słowach coś tylko dla siebie.

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Miała być wiosna...

Czasem nasze życie zajmują pierdoły. Obezwładniają nas, wykręcają ręce, zasłaniają oczy i krzyczą w prosto do ucha, że to one teraz są najistotniejsze, że to na nie musimy zwrócić uwagę, że im się przyjrzeć z bliska. Nawet jeśli dzięki pierdołom popadamy w skrajne emocje, chcemy wierzyć, że robimy słusznie bo... Coś zagłuszyło w nas to co naprawdę ważne i istotne. Coś :).

Rozmawiałem wczoraj z kimś mi najbliższym. Nie chciałem tej rozmowy. Wiedziałem z góry, że temat jest z gatunku tych w których nie można dojść do porozumienia, a który czasem staje się sam. I co? I pierdoła wsiadła mi na głowę zasłoniła oczy i zaczęła wrzeszczeć abym uniósł się ambicją i walczył o swoje. Pomimo tego, że ktoś się śmieje i nie zgadza i przecież ma prawo do własnego zdania. Nawet jeśli nie szanuje mojego ma takie prawo. A ja mam prawo nie tłumaczyć się z moich poglądów. I tyle. A tymczasem pierdoła sprawiła, że czułem się źle.

Całkiem prywatnie powiem, że hiszpański [REC] w reżyserii Jaume Balaguero Paco Plaza pozostanie już chyba dla mnie filmem szczególnym jeśli chodzi o kino grozy wszelakiej. Oczywiście zdaję sobie sprawę z niedociągnięć scenariusza, ale też przyjmując konwencję nie spodziewałem się łatwych, prostych rozwiązań i wyjaśniania wszystkiego. Dla mnie kiedy włączam film to tak jakbym zawierał umowę z jego twórcą. Zgadzam się na narzucenie sobie kilku rzeczy: sposobu narracji, operowania kamerą. W REC zgodziłem się na to, że film będzie udawał reportaż. I tak jak w reportażu spodziewałem się autentycznych emocji bohaterów filmu, które tu wypadły nad podziw naturalnie - pomyślcie jakie trudne to zadanie dla aktora aby zagrać, że się nie gra :). Nie spodziewałem się zamkniętej fabuły, wyjaśnionych wszystkich zagadek i klamry logicznej. Bo w tym filmie tak jak i w życiu największe poczucie zagrożenia ma wypływać z chaosu i niedopowiedzeń. Stąd poczucie izolacji, które tak lubię w filmach Balaguero, stąd chaotyczne działania służby porządkowych i ratunkowych. Stąd niewyjaśniony do końca epizod dziewczynki i psa. Rozumiem, że dla niektórych takie rzeczy mają znaczenie i będą kopać film za jego nielogiczność. Rozumiem, ze konwencja reportażu jest nie dla każdego do przełknięcia i będą nawet tupać nogą i żądać podania gotowych odpowiedzi na tacy. Ale... Każdy lubi w grozie coś innego - jedni zachwycą się prostymi dosadnymi scenami z Guinea Pig i Necromantica, czy spójną historią w Egzorcyście, ja lubię się czasem dać ponieść wyobraźni i zobaczyć nawet to czego w filmie nie ma. Siebie. Cenię twórców REC za to, że zapewnili mi godziwą rozrywkę, a przez większość filmu udało im się mnie nabrać, że oglądam dokument i myśleć o tym co stałoby się ze mną gdybym tam był. Chylę czoła. To jest groza.

Podobno nic tak nie zabija przyjemności z oglądania filmów jak patrzenie na dzieło okiem krytyka. Wiem sam coś o tym, bo nie raz zdarzało mi się oglądać film "na zamówienie". Wniosek? Nie polecać więcej nigdy nikomu filmów, które uznałem za godne uwagi i przed projekcją nie kierować się zdaniem innych. Znacznie więcej przyjemności z X muzy.



Aaaaa co z tą wiosną? U mnie zimno jak... Ech... Czuję się oszukany.