poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Miała być wiosna...

Czasem nasze życie zajmują pierdoły. Obezwładniają nas, wykręcają ręce, zasłaniają oczy i krzyczą w prosto do ucha, że to one teraz są najistotniejsze, że to na nie musimy zwrócić uwagę, że im się przyjrzeć z bliska. Nawet jeśli dzięki pierdołom popadamy w skrajne emocje, chcemy wierzyć, że robimy słusznie bo... Coś zagłuszyło w nas to co naprawdę ważne i istotne. Coś :).

Rozmawiałem wczoraj z kimś mi najbliższym. Nie chciałem tej rozmowy. Wiedziałem z góry, że temat jest z gatunku tych w których nie można dojść do porozumienia, a który czasem staje się sam. I co? I pierdoła wsiadła mi na głowę zasłoniła oczy i zaczęła wrzeszczeć abym uniósł się ambicją i walczył o swoje. Pomimo tego, że ktoś się śmieje i nie zgadza i przecież ma prawo do własnego zdania. Nawet jeśli nie szanuje mojego ma takie prawo. A ja mam prawo nie tłumaczyć się z moich poglądów. I tyle. A tymczasem pierdoła sprawiła, że czułem się źle.

Całkiem prywatnie powiem, że hiszpański [REC] w reżyserii Jaume Balaguero Paco Plaza pozostanie już chyba dla mnie filmem szczególnym jeśli chodzi o kino grozy wszelakiej. Oczywiście zdaję sobie sprawę z niedociągnięć scenariusza, ale też przyjmując konwencję nie spodziewałem się łatwych, prostych rozwiązań i wyjaśniania wszystkiego. Dla mnie kiedy włączam film to tak jakbym zawierał umowę z jego twórcą. Zgadzam się na narzucenie sobie kilku rzeczy: sposobu narracji, operowania kamerą. W REC zgodziłem się na to, że film będzie udawał reportaż. I tak jak w reportażu spodziewałem się autentycznych emocji bohaterów filmu, które tu wypadły nad podziw naturalnie - pomyślcie jakie trudne to zadanie dla aktora aby zagrać, że się nie gra :). Nie spodziewałem się zamkniętej fabuły, wyjaśnionych wszystkich zagadek i klamry logicznej. Bo w tym filmie tak jak i w życiu największe poczucie zagrożenia ma wypływać z chaosu i niedopowiedzeń. Stąd poczucie izolacji, które tak lubię w filmach Balaguero, stąd chaotyczne działania służby porządkowych i ratunkowych. Stąd niewyjaśniony do końca epizod dziewczynki i psa. Rozumiem, że dla niektórych takie rzeczy mają znaczenie i będą kopać film za jego nielogiczność. Rozumiem, ze konwencja reportażu jest nie dla każdego do przełknięcia i będą nawet tupać nogą i żądać podania gotowych odpowiedzi na tacy. Ale... Każdy lubi w grozie coś innego - jedni zachwycą się prostymi dosadnymi scenami z Guinea Pig i Necromantica, czy spójną historią w Egzorcyście, ja lubię się czasem dać ponieść wyobraźni i zobaczyć nawet to czego w filmie nie ma. Siebie. Cenię twórców REC za to, że zapewnili mi godziwą rozrywkę, a przez większość filmu udało im się mnie nabrać, że oglądam dokument i myśleć o tym co stałoby się ze mną gdybym tam był. Chylę czoła. To jest groza.

Podobno nic tak nie zabija przyjemności z oglądania filmów jak patrzenie na dzieło okiem krytyka. Wiem sam coś o tym, bo nie raz zdarzało mi się oglądać film "na zamówienie". Wniosek? Nie polecać więcej nigdy nikomu filmów, które uznałem za godne uwagi i przed projekcją nie kierować się zdaniem innych. Znacznie więcej przyjemności z X muzy.



Aaaaa co z tą wiosną? U mnie zimno jak... Ech... Czuję się oszukany.

2 komentarze:

  1. Sądzę, że patrzysz na ten film bo on został przez was na HO omówiony od tyłu do przodu i na boki, wyrobiliście sobie opinię, nakręciliście się, uznaliście niedociągnięcia za zamierzony efekt [dla mnie w grze tych ludzi nie było naturalności, właśnie...bardzo słabe aktorstwo]...i tak jak z byłą miłością... po prostu usprawiedliwiasz bo kiedyś pokochałeś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiesz jak była, a było totalnie odwrotnie. REC urzekł mnie od pierwszego obejrzenia. Dyskusje o nim na HO były duzo później i miały różny przebieg. Film ma zwolenników i przeciwników. Może moim szczęściem po prostu było to, że oglądałem ten film wtedy kiedy mało ludzi w naszym kraju jeszcze o nim wiedziało i nie byłem przez nikogo co do niego nastawiony. Miał u mnie tabula rasa. A tak filmy ogląda się najlepiej.

    OdpowiedzUsuń