czwartek, 12 listopada 2009

Początek II




Aireen pochylała się właśnie nad łóżeczkiem, kiedy poczuła się dziwnie nieswojo. Ciarki przebiegły po jej plecach, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Ktoś lub coś, obserwowało ją z ukrycia - była tego pewna, okryła więc synka kocem i rozejrzała się nerwowo. Na pierwszy rzut oka wszystko było jak zwykle. Ogień niemalże wesoło buzował w kominku, szczelnie zaciągnięte zasłony w oknach nie wpuszczały do pokoju światła ulicznych latarni i księżyca. A jednak coś było nie tak. Kobieta wsłuchała się uważnie w ciszę śpiącego domu. Na jej twarzy pojawił się wyraz zdumienia, kiedy zdała sobie sprawę, że to co słyszy, co zwróciło jej szczególną uwagę to… oddech. Powolny, spokojny oddech śpiącego człowieka. Dźwięk tak naturalny, że niemal nieuchwytny, a jednak obecny pomimo tego, że poza nią i dzieckiem w domu nie było nikogo. Aireen nie przeraził jednak sam dźwięk, ale jego źródło. Nie sposób było zlokalizować jedno źródło dźwięku, kiedy, przechodziła wzdłuż ścian nasłuchując uważnie zdumiona odkryła, że oddech jest wszędzie… Ściany wydawały się poruszać jak klatka piersiowa poruszana powietrzem, a cały dom wydawał się wirować w rytmie oddechów. Kobieta zamarła nie dowierzając własnym zmysłom, choć przecież nie dało się zaprzeczyć temu co słyszy. Wolno podeszła do łóżeczka i spojrzała na śpiące niemowlę. Klatka piersiowa maleństwa unosiła się spokojnie i opadała jakby wpisując się w oddech budynku. Mimowolny uśmiech zagościł na ustach przerażonej kobiety. Po chwili dotknęła dłoni dziecka, lekko wygładziła koc i podeszła do okna. Pomimo zasłon doskonale wiedziała co zobaczyłaby gdyby odważyła się spojrzeć. Od kilku dni coś nie dawało jej zasnąć i zajmowało jej myśli we dnie i nocą. Olbrzymia ciemna chmura na horyzoncie wolno zbliżająca się w stronę jej domu. Początkowo Aireen sądziła, że to po prostu nadciągająca z południa burza, szybko jednak zorientowała się, że zjawisko to nie ma nic wspólnego z siłami natury które znała. Chmury bowiem, choć istniała i była dla niej bardzo realna nie widział nikt poza nią samą, a nieliczni z którymi próbowała rozmawiać o tym co widzi uśmiechali się znacząco pod nosem. Przecież nie zwariowałam! To tam jest. Aireen nie wiedziała co, ale czuła, że jej życie wkrótce zmieni się. Ech… Gdyby Zahir był tu. Niestety Zahir obudził ją kilka nocy temu, pocałował i powiedział, że musi iść. Nie protestowała. Wiedziała, że tak musi być. Pozostało dla niej już tylko czekanie. I niepewność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz