czwartek, 22 października 2009

Stolarka teatralna

Od jakiegoś czasu czuję się jak stolarz... Ostrożnie dobieram najlepsze kawałki drewna, wiem, jak cienka jest granica pomiędzy kiczem a fantazją. Z uśmiechem wygładzam heblem pióra, nierówne zadziory słów tak szorstkich, że ich drzazgi wpadają głęboko w moje serce. Maluję farbą fantazji każdą deskę z osobna, oglądam pod światło sprawdzając czy jest prosta i przykładam do innych desek aby zobaczyć czy dobrze leży. Kiedy już jestem pewny, że pasuje, biorę do ręki młotek i gwoździe słownikowej poprawności i z bagażem emocji, które trudno opisać wbijam je z zamachem w miękkie drewno. Już wiem jak będzie wyglądało to co tworzę. Oczyma wyobraźni widzę co chcę wam pokazać. Dokładam stalowe i złote ozdobniki głosu, pieszcząc je i wypowiadając ich nazwy po tysiąckroć aby nabrały idealnie takiego kształtu jaki sobie wyobraziłem. Z niecierpliwością czekam na krawca który dostarczy aksamitny materiał wnętrza, którym wyłożę moje drewno, a kiedy przyjdzie, razem dopasujemy wszystko i będziemy pierwszymi których oczom ukaże się to dzieło.

Wiem, kiedy już będę gotowy sam w nim z dumą i radością spocznę.

W mojej TRUMNIE. Już za kilka dni.
Chcecie to zobaczyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz