czwartek, 17 września 2009

Mikrokosmos

Zastanawiam się czasem jak widzą świat inni ludzie. Zamknięty w swojej głowie kreuję mój świat i swoje życie nadając symbolom znaczenia czytelne tylko dla siebie. Nie mam żadnej pewności czy dla drugiego człowieka kolor zielony jest równie zielony jak dla mnie. Może on widzi go jako „mój” niebieski, a jedynym co spaja te dwie różne w istocie barwy jest słowo. Symbol.

Kolor to tylko wierzchołek, jeśli bowiem postrzeganie może być tak różne, jak różnie możemy odczuwać emocje, jak bardzo różnić się w ocenie motywów? Tak naprawdę to każdy z nas zapuszkowany we wnętrzu własnej tożsamości ma swój mikrokosmos opisany szyfrem dużo bardziej skomplikowany niż wszystko co wymyśliły do tej pory skomplikowane algorytmy szyfrujące, bo dostępnym tylko i wyłącznie dla jednej osoby. Mnie samego. Nawet jeśli wpuszczam kogoś do swojego mikrokosmosu i pozwalam mu się rozejrzeć – daję mu jedynie namiastkę, ersatz tego czym w istocie jest każdy przedmiot w moim świecie. Nawet nie mogę dać mu dotknąć niczego, bo to niemożliwe – ubieram więc wszystko w umowne symbole zamknięte zgrabną klamrą reguł semantycznych. Ładne toto, ale tak naprawdę żaden symbol nie znaczy tego czym jest przecież… Zdjęcie, rysunek domu, domem nigdy nie będzie, a może jedynie pozwolić wyobrazić sobie bryłę budynku, czy odkopać mniej lub bardziej przyjemne wspomnienie.

Słowo miłość, w miłość się nie zamieni, a jedynie opisze zespół emocji. Zespół oczywiście dostępny i zrozumiały tylko dla mnie, bo nie wiem czy to co Ty nazywasz miłością jest tożsame z moim symbolem… Nie wiem i wiedział nie będę.

A przecież WIEM, że kocham…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz