środa, 13 maja 2009

Szarpajmy ciało na sztuki, Niechaj nagie sterczą kości

Polacy mają wiele cech narodowych, którymi się szczycą. Mają wiele pięknych kart w swojej historii o których pamiętają i których pamięć hołubią. Mają jednakowoż sporo wad o których mówią z fałszywą skromnością i wiele takich stron w historii których się wstydzą, a które świetnie oddają całość polskiej duszy. Ułańska fantazja już dawno odeszła do lamusa. Kindersztuba i szarmancka elegancja również nie jest naszą dobrą stroną? Gościnność? Nauczyliśmy się już dziś nie ufać nikomu. Patriotyzm? Śmiechu warte.

Niestety wady z życia codziennego łatwo przenoszą się również w świat wirtualny. Nie bez kozery mówi się o tym, że gdzie dwóch Polaków tam muszą być trzy różne stanowiska i poglądy. Nie na darmo to właśnie polski światek obfituje w konflikty i wręcz do dobrego tonu należy megalomania i obrzucanie błotem wszystkich, którzy nie pasują do głównego nurtu.

Według polskiej Slowej społeczności, dla której szczytem wirtualnych marzeń są szemrane interesy, megalomańskie zapędy (vide historia Polskiej Republiki), snobizm (vide Bohema), czy podrygiwanie pikselowych ciał w rytm elektronicznej muzyki wśród elektronicznych świateł spływających z ekranu monitora, każdy kto jest INNY i nie płynie z nurtem głównym powinien zostać zadziobany.

"OBCY" zagraża poczuciu jedności grupy. Jeśli "INNY" odważy się wyrazić własne zdanie - należy go spacyfikować, osaczyć. Jeśli zaczyna krzyczeć trzeba go ośmieszyć - chociażby tworząc wierszowane paszkwile, czy sugerując że jest niespełna rozumu (prawda panie Podex? :)). Ba Można nawet obrazić jego nieżyjących rodziców, licząc na to, że zamknie to mu gębę. Jeśli ma racje i mówi prawdę - a ta prawda jest niewygodna dla elity można a nawet należy kłamać, jak kłamał publicznie jeden z tuzów polskiego świata finansowego. Jeśli innemu się coś uda należy mu dokopać obsmarowując go gdzie i ile się da. W końcu to SWOI robią dobrą robotę (nawet jeśli obiektywnie tworzą totalne chałtury), innego trzeba zgnoić, żeby nie czuł się za dobrze z tym co zrobił. Ażeby go jeszcze bardziej pogrążyć można ocenić jego pracę poprzez pryzmat cech jego osobowości, ośmieszyć ją. Można również napisać anonimowy komentarz licząc na to, że ktoś zasugeruje się debilnym niepodpisanym zdaniem :)

Owszem, to wszystko niezła strategia. Tylko po co? Pozwala wierzyć niektórym, że są wyjątkowi? Lepsi od innych? Muszą sięgać takich środków aby podnieść z podłogi swoje leżące ego? Może pozwala się dowartościować tym, którzy sami niczego nie robiąc, których największą zaletą i zasługą jest to, że SĄ i starczy :). Przecież to oni najczęściej roszczą sobie prawo do oceny postępowania i działania innych. Nie wiem. Wiem tylko tyle, że ta strategia nie zawsze działa.

Niektórzy INNI nie dadzą się zgnoić. I dalej będą na przekór wszystkim pokazywać "SWOIM", że czasem mają rację. I może sobie sfora piesków królowej, na czele z przewodnikiem stada w postaci króla polskich finansów ujadać. Psy niech szczekają karawana i tak pojedzie dalej. Tylko waszych nerwów moi drodzy troszkę szkoda, bo INNI póki co mają się dobrze i pozdrawiają zza zakrwawionych murów swojego teatru :)

Tak myślałem co mógłbym zadedykować tym wszystkim należącym do elyty, którzy biją bezradnie dość głową w mur naszej morfinowej niewzruszoności... Kiedyś Wojtek Młynarski napisał chyba najdoskonalej to co chcialbym wam drogie panie i panowie kundelki powiedzieć:









Co by tu jeszcze?


Słów kilka w sprawie grupy facetów
chcę tu wygłosić,
lecz zacząć muszę nie od konkretów,
a od przeprosin:
skruszon szalenie, o przebaczenie
pokornie proszę,
że trochę pieprzny jest felietonik,
który wygłoszę.

Lecz mam nadzieję, że choć się w słowie
tutaj nie pieszczę,
to wybaczycie mi to, panowie,
raz jeden jeszcze...

Otóż faceci wokół się snują,
co są już tacy,
że czego dotkną, zaraz popsują,
w domu czy w pracy,
gapią się w sufit, wodzą po gzymsie
wzrokiem niemiłym,
na niskich czołach maluje im się
straszny wysiłek !

Bo jedna myśl im chodzi po głowie,
którą tak streszczę:
Co by tu jeszcze spieprzyć panowie,
co by tu jeszcze ?

Czasem facetów, żeby mieć spokój,
ktoś tam przerzuci,
do jakieś sprawy, co jest na oko
nie do popsucia.
I już się prężą mózgów szeregi
i wzrok się pali,
i już widzimy, żeśmy kolegi
nie doceniali.

A oni myślą w ciszy domowej
lub w mózgów truście -
Co by tu jeszcze spieprzyć panowie,
co by tu jeszcz ?

Lecz choć im wszystko jak z płatka idzie,
sprawnie i krótko,
czasem faceci, gdy nikt nie widzi,
westchną cichutko,
bo mając tyle twórczych pomysłów,
tyle zdolności,
boją się, by im wkrótce nie przyszło
trwać w bezczynności.

A brak wciąż wróżki, która nam powie
w widzeniu wieszczym:
jak długo można pieprzyć, panowie
jak długo jeszcze ?

Pozwólcie, proszę, że do konkretów
przejdę na koniec:
okażmy serce dla tych facetów,
zewrzyjmy dłonie,
weźmy się w kupę, bo w tym tkwi sedno,
drodzy rodacy,
by się faceci czuli potrzebni
w domu i w pracy.

Niechaj ta myśl im wzrok rozpłomienia,
niech zatrą ręce,
że tyle jeszcze jest do spieprzenia !
A będzie więcej !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz