Nienawidzę swojej podświadomości. Przyzwyczaiła mnie przez lata do swoich niespodzianek, do tego, że w najmniej oczekiwanym momencie i tak spłata mi figla wyciągając z czeluści nieświadomości coś czego oglądać nie chcę. Przyzwyczaiła do tego, że kontrolować jej nie sposób. Kazała pogodzić się z tym, że to ona decyduje, nawet jeśli to ja muszę ponieść konsekwencje jej działań. Schizofrenia? Możliwe. Czasem nawet id musi dojść w człowieku do głosu.
Pociesza mnie myśl, że jednak jest ucieczka. Szeol. I choć ta myśl niepokoi również daje dziwne ukojenie.
Szukałem muzyki na dziś. Znalazłem.
Eliza Lumley - How to disappear completely
That there
That's not me
I go
Where I please
I walk through walls
I float down the Liffey
I'm not here
This isn't happening
I'm not here
I'm not here
In a little while
I'll be gone
The moment's already passed
Yeah it's gone
And I'm not here
This isn't happening
I'm not here
I'm not here
Strobe lights and blown speakers
Fireworks and hurricanes
I'm not here
This isn't happening
I'm not here
I'm not here
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz